Poznawanie siebie

Pastores 68/3/2015 Pastores 68/3/2015

Najtrudniej było przekonać formatorów i przełożonych do tego, że pomocy potrzebują nie tylko osoby chore, ale także zdrowe, gdyż są nie do końca dojrzałe nie tylko w wymiarze duchowym, ale także ludzkim.

Gdy pod koniec lat osiemdziesiątych zeszłego stulecia z ojcami Mieczysławem Kożuchem i Kazimierzem Trojanem wprowadzaliśmy, najpierw do formacji jezuickiej, a później zakonnej i seminaryjnej, różne aspekty formacji ludzkiej, napotykaliśmy różne reakcje formatorów, przełożonych zakonnych i diecezjalnych oraz samych formowanych. Najczęściej na początku pojawiały się opór, nieufność i podejrzliwość. Zarzuty były zawsze podobne – psychologizacja, pomijanie łaski, sakramentów, mo­dlitwy. Kryła się za tym często troska o dobro formacji, a częściej lęk przed tym, co nowe, nieufność, ciasnota serca i umysłu. Mówiliśmy i pisaliśmy o potrzebie formacji formatorów, a więc odpowiedniego przygotowania ich do pracy wychowawczej. Zachęcaliśmy do stosowania psychologii w formacji seminaryjnej i zakonnej. Podkreślaliśmy ważność rozmowy indywidualnej jako podstawowego narzędzia formacji, zachęcając do korzystania z kierownictwa duchowego, pomocy terapeutycznej i kolokwiów wzrostu[1]. Osobisty kontakt formatorów z formowanymi uważaliśmy za ważniejszy od formowania w grupie i poprzez grupę.

Kiedy mówiliśmy, że pomocy potrzebują formowani, wierzono nam bardziej, niż gdy mówiliśmy, że najpierw trzeba pomóc formatorom. Gdy proponowaliśmy dla ich pracy pomoc teoretyczną i praktyczną, wierzono nam bardziej, niż gdy mówiliśmy, że także sami formatorzy potrzebują pomocy, by uporządkować siebie i dojrzeć w wymiarze ludzkim.

Najtrudniej było przekonać formatorów i przełożonych do tego, że pomocy potrzebują nie tylko osoby chore, ale także zdrowe, gdyż są nie do końca dojrzałe nie tylko w wymiarze duchowym, ale także ludzkim.

Od samego początku naszej pracy formacyjnej spotykaliśmy się także z otwartością na nowe wyzwania i propozycje, najpierw ze strony przełożonych Towarzystwa Jezusowego, a później innych zgromadzeń żeńskich i męskich. Oni nas rozumieli, wspierali, widząc nie tylko sens inaczej zaplanowanej formacji, ale także potrzebę dostosowania jej do nowych potrzeb i wyzwań oraz pojawiających się problemów. Dzięki temu mogły powstać prowadzone przez nas przez wiele lat kursy formacyjne dla formatorek zakonnych, odbywające się w Czechowicach-Dziedzicach i Częstochowie, które później przerodziły się w Szkołę Formatorów przy „Ignatianum”.

Umocnieniem dla nas, a także dużym potwierdzeniem słuszności proponowanej linii formacyjnej, którą przejęliśmy podczas studiów i formacji w Instytucie Psychologii na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, była adhortacja Jana Pawła II Pastores dabo vobis z 1992 roku, poświęcona formacji kapłańskiej. W niej Papież opisuje formację seminaryjną najpełniej i całościowo. Przedstawia także, na czym ma polegać formacja ludzka seminarzysty, i stwierdza, że jest ona fundamentem całej formacji do kapłaństwa. W tym też dokumencie opisane są szczegółowo jej przeróżne wymiary.

Musiało upłynąć nieco czasu, by formacja ludzka stała się istotnym elementem formacji w wielu seminariach i zakonach w Polsce. To, co kiedyś wydawało się być dalekie, obce, niemożliwe do zrealizowania, stało się rzeczywistością. Dzisiaj jesteśmy w większości przekonani, że inaczej być nie może. W programach formacyjnych zaczęto coraz częściej otwierać się na psychologię, korzystając z pomocy różnych psychologów i psychiatrów. Pojawiły się nowe formy przygotowania formatorów do ich posługi.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...