Pod koniec stulecia, w którym powszechnie przyjmowano, że władzę ma ten, kto sprawnie używa pistoletu, "światowe osiągnięcia" Jana Pawła II doszły do skutku, ponieważ obyły się bez pośrednictwa "normalnych" narzędzi władzy politycznej, co pomogło nam wyzwolić się z tyranii polityki. Azymut, 2001. Artykuł jest przedrukiem z "First Things" 110/2001.
Stolica Apostolska utrzymuje obecnie pełne relacje dyplomatyczne na poziomie ambasadorów ze 172 państwami. W rozwiniętych demokracjach, zapewniających Kościołowi bezpieczną pozycję, przedstawicielstwa dyplomatyczne nie odgrywają żadnej roli w sprawach publicznych, a nuncjusz, funkcjonujący niemal wyłącznie jako przedstawiciel papieża w Kościele lokalnym, zabiera głos przy wyborze biskupów. W młodych demokracjach dyplomacja papieska pomaga w zapewnieniu Kościołowi przestrzeni do działalności, poprzez konkordaty i inne środki prawne. Tam, gdzie katolicy cierpią prześladowania lub poddawani są naciskom, nuncjusz papieski może funkcjonować jako gwarant bezpieczeństwa katolików i łącznik z Rzymem, zwracający papieżowi, a także międzynarodowej opinii publicznej uwagę na to, co autorytarne reżimy pragną ukryć. Fakt, że Stolica Apostolska jest uznanym aktorem na międzynarodowej scenie politycznej, daje także Kościołowi i papieżowi środki do wywierania wpływu na totalitarne rządy krajów, z którymi nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych i w których Kościół zwykle jest zbyt słaby, by bronić się skutecznie.
Oprócz statusu stałego obserwatora przy ONZ, Stolica Apostolska posiada przedstawicielstwa dyplomatyczne przy Unii Europejskiej i Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oraz Organizacji Państw Amerykańskich. Tam, gdzie obecnie podejmuje się decyzje w kwestiach moralnych najwyższej wagi, dyplomatyczna drobiazgowość Stolicy Apostolskiej może być nieoceniona. Podjęta przez Jana Pawła II obrona uniwersalności podstawowych praw człowieka w siedzibie ONZ w 1979 roku przyczyniła się do upadku komunizmu, podobnie jak odparcie w 1995 roku argumentów tych, którzy utrzymują, że idea praw człowieka jest częścią "imperializmu kultury zachodniej". Osobiste zaangażowanie Papieża w kampanię poprzedzającą Światową Konferencję na temat Populacji i Rozwoju, zorganizowaną w Kairze w 1994 roku, oraz umiejętne działania watykańskiej dyplomacji w trakcie konferencji, zniweczyły wysiłki administracji Clintona i jej europejskich oraz "pozarządowych" sojuszników, zmierzające do ogłoszenia aborcji na żądanie fundamentalnym prawem człowieka. (...)
Bez względu na odpowiedź udzieloną w debacie Quale Papa?, jest wysoce nieprawdopodobne, by jakikolwiek papież w dającej się przewidzieć przyszłości zdemontował dyplomatyczną strukturę Stolicy Apostolskiej. W wielu przypadkach zaszkodziłoby to poddawanym silnej presji Kościołom lokalnym. W porządku międzynarodowym byłoby to równoznaczne z rezygnacją ze skromnej, lecz wyraźnej korzyści: moralnej perswazji, przypominającej światu władzy, że nie jest jedynym światem.
Spróbujmy jednak przeprowadzić intelektualny eksperyment: czy z ewangelicznego punktu widzenia Kościoła porzucenie wszelkich prawnych i dyplomatycznych relacji między Urzędem Piotrowym a światem władzy byłoby pożądane? Czy takie związki nie stoją w sprzeczności z pojęciem Kościoła jako ewangelicznego ruchu w historii? Czy papieże mogą być jednocześnie moralnymi świadkami i "graczami"? Czy nie byłoby prościej, czyściej i bardziej jednoznacznie, gdyby papiestwo zerwało wszelkie formalne więzi ze strukturami doczesnej władzy?
To zależy od rozumienia "Kościoła" i "polityki". Kościół w świetle Vaticanum II jest ewangelicznym ruchem w historii. Zanurzenie w historii oznacza konkretną formę instytucjonalną oraz wchodzenie w relacje z innymi instytucjami przy użyciu najlepszych środków, jakie ludzie rozwinęli dla uporządkowania wspólnego życia: prawa i polityki. Kościół nie jest państwem i musi starannie unikać działania na wzór państwa. Kościół katolicki jest jednak czymś więcej niż dobrowolnym stowarzyszeniem realizującym swe cele. Stanowi instytucjonalne wcielenie dążenia do prawdy i sam pojmuje siebie jako communio wiernych, zaś biskupów, kapłanów i następców Św. Piotra jako sługi tej wspólnoty w jej służbie światu.
Mimo wszelkich dwuznaczności - osłabionych, jeśli Kościół trzeciego millennium będzie rozwijał "pokonstantyński" model sprawowania władzy - fakt formalnych związków papiestwa z krajowymi i międzynarodowymi strukturami politycznymi pozostaje wyrazem suwerenności Kościoła jako wspólnoty w pełni posiadającej środki niezbędne do osiągnięcia swych duchowych celów, tym samym niezależnej od jakichkolwiek innych suwerenności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.