Jan Paweł II zawsze witał mnie słowami: Ignaś, Ignaś, jak się masz? Jak długo się śmiejesz, tak długo jest dobrze. Ignaś, co masz do powiedzenia?. Mówiłem mu, że teraz, jako emeryt, nie mam już żadnych problemów do rozważania z Ojcem Świętym jako Głową Kościoła. Przywożę tylko anegdoty. Niedziela, 28 października 2007
16 października 2007 r., w rocznicę wyboru Jana Pawła II, zmarł w Rzymie najstarszy polski biskup – 93-letni bp Ignacy Jeż. Przebywał on w Wiecznym Mieście w związku z obchodami 750. rocznicy śmierci św. Jacka Odrowąża i VII Dniem Papieskim. Bp Jeż podczas II wojny światowej trzy lata spędził w obozie koncentracyjnym w Dachau. Był uczestnikiem Soboru Watykańskiego II i pierwszym biskupem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. W lipcu br. obchodził 93. urodziny, a w czerwcu br. 70-lecie kapłaństwa. Poniżej publikujemy ostatni wywiad, jaki udzielił dla „Niedzieli” biskup senior Ignacy Jeż, w związku z Dniem Papieskim 2007.
Jerzy Walczak: – Ksiądz Biskup był bliskim przyjacielem sługi Bożego Jana Pawła II. Jak zaczęła się ta szczególna znajomość?
Bp Ignacy Jeż: – Zaczęło się bardzo prozaicznie. Był rok 1955, jak zostałem wicerektorem Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego, które znajdowało się w Krakowie. Właśnie w tym czasie spotkałem się po raz pierwszy z ks. Karolem Wojtyłą. Prowadził u nas wykłady dla kleryków, gdy na Uniwersytecie Jagiellońskim zlikwidowano Wydział Teologiczny.
Rektorem Seminarium był wówczas ks. Jerzy Stroba. Pewnego razu coś mu „weszło” w prawe ramię i nie mógł tą ręką sprawnie poruszać. Lekarz zalecił gimnastykę rehabilitacyjną, mówiąc, że najlepszym lekarstwem na rozruszanie ręki byłoby wiosłowanie na kajaku w czasie wakacji. Rektor Stroba namówił mnie do takiego spędzenia naszych wakacji. Kupił gumowy składak, a ja namiot i kuchenkę. Ks. prof. Wojtyła był naszym doradcą i ekspertem od kajakowych spraw. Był w tej materii niezwykle doświadczony. Miał swoją grupę studentów, z którą w czasie wakacji odbywał spływy kajakowe. Pierwszy nasz spływ – za radą krakusów – odbył się Brdą – od Przechlewa do Bydgoszczy. Płynęliśmy sami, we dwójkę. Takich wakacyjnych rejsów zaliczyliśmy chyba z dziesięć. Po każdych wakacjach następowała wymiana doświadczeń z krakusami, którym oczywiście przewodził ks. prof. Wojtyła. Omawiał z nami odbyte już wyprawy, informował o następnym spływie kajakowym – czy to Krutynią, Drawą, czy też Czarną Hańczą. Przekazywał nam swoje uwagi, pożyczał przewodniki, podpowiadał trasy, które już wcześniej przepłynął ze swoją grupą.
– Jak zrodziła się przyjaźń z Janem Pawłem II?
– Bliższa znajomość między nami nawiązała się w roku 1960, kiedy wstąpiłem w szeregi biskupów – Paweł VI mianował mnie biskupem pomocniczym w Gorzowie. Spotkaliśmy się na Konferencji Episkopatu. Bp Karol Wojtyła w latach 1958-60 prowadził duszpasterstwo młodzieży męskiej. Wiedząc, że byłem wcześniej katechetą i rektorem Niższego Seminarium Duchownego oraz diecezjalnym moderatorem Sodalicji Mariańskiej Młodzieńców na Śląsku, mówi do mnie: „Weź tę młodzież, a ja przejdę do Komisji Rodzin, której przewodzi bp Pluta”. I tak się stało. Spotykaliśmy się potem częściej, mieliśmy ze sobą coraz bliższy kontakt. Potrzebowałem jego porad i wskazówek. Pytałem, jak on to prowadził, na kogo mógł liczyć, z kim powinienem utrzymywać kontakt, przed kim się strzec. On mi tych informacji o duszpasterstwie młodzieży męskiej chętnie udzielał. Kontakty koleżeńskie zaczęły się przeradzać w przyjacielskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.