Co miesiąc nowa myśl, nowy obraz. Miasta, miasteczka, wsie, mury kościelne lub klasztorne, najlepiej przy drogach, żeby były bardziej widoczne. Plakaty o Bogu, o miłości, o nadziei, o cierpieniu… Jest ich ponad 1100 w całej Polsce. Plakatom towarzyszą ludzie, którzy co miesiąc zmieniają plakat na nowy. Niedziela, 13 kwietnia 2008
Fachowiec z branży reklamowej Paweł Strusiński z Projekt Max zna plakaty ewangelizacyjne. Pierwsze oglądał w Brazylii, gdzie biskupi zamawiają w profesjonalnych firmach marketingowych serie billboardów o tematyce religijnej, którymi np. w czasie Adwentu wyklejają całą Brazylię. Akcje billboardowe prowadziły w Europie Zachodniej Kościoły protestanckie.
Strusiński przyznaje, że nasze plakaty są na lepszym poziomie. – W reklamie istotna jest skuteczność. W tej kwestii trudno jednak o nią pytać. Jak sformułować pytania: Czy pod wpływem plakatów ludzie chętniej chodzą do kościoła? Czy bardziej wierzą? Tego nikt nie jest w stanie sprawdzić. I pewnie nie o to chodzi realizatorom tego programu. Jest jednak podstawowa zasada reklamy: ma docierać do potencjalnego odbiorcy i zainteresować go, przykuć uwagę, tak by zapamiętał... Pozostawiam ocenę odbiorcom, czy plakaty spełniają to zadanie, skoro od ponad 14 lat mają swoich odbiorców… – mówi o. Tuszyński.
Czy plakaty „Ewangelizacji wizualnej” docierają do świadomości współczesnego przechodnia, człowieka zaaferowanego codziennością, do tego wierzącego, a także tego niewierzącego lub stygnącego w wierze? Także do osób, które dostrzegają niestosowność w takim „lansowaniu” Boga?
O. Stefan Tuszyński: – Mamy sporo informacji zwrotnych, zapisujemy je. Są historie budujące, jak ta, gdy człowiek po zobaczeniu plakatu zdecydował się po latach na spowiedź. Siostra albertynka z Zakopanego opowiadała, że pod plakatem spotykają się przechodzący ludzie, często młodzi, i zaczyna się rozmowa, dyskusja o Bogu, o wierze…
Janusz, pracownik PKS: – Pamiętam wiele takich miejsc przy drogach. Lubię te plakaty. Rozpoznaję je z daleka. Są inne. Mają coś takiego, że „łażą” za człowiekiem. Wielu się nie przyzna do tego, ale te plakaty czepiają się myśli i krążą po głowie. Tak ma pewnie być. Ludzie patrzą na nie. Czasem widzę, że gapią się, jak stoimy na światłach, albo na przejazdach kolejowych...
Magda, mama 7-letniej Poli:– Dobrze, że ktoś wymyślił taki prosty sposób docierania do wszystkich ludzi, nie tylko tych, którzy przychodzą do kościoła. Słowa i obraz jak błysk, jak ostry cios. W tym przekazie, takim lapidarnym, sporo jest z klimatu naszych czasów. Szybko żyjemy, więc szybko trzeba do nas iść z tym przesłaniem i to w każdym miejscu… Zapamiętałam jeden tylko plakat – był jak kartka w szkolną kratkę. A na nim słowa napisane dziecięcym, okrągłym pismem: „Jesteś umiłowanym dzieckiem Boga”. Piękne, prawda?…
Ulica Wrocławia, okolice kościoła św. Franciszka z Asyżu, plakat i przechodzień: – Każdy sposób zatrzymania nas i zmuszenia do choćby sekundy refleksji jest bezcenny w dzisiejszym świecie. A nawet dodam: wynajmijcie te wielkie billboardy przy galeriach handlowych, przy multipleksach, przy wiejskich dyskotekach! … Brawo, franciszkanie, tak trzymać!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Analiza mechanizmów powstawania lęku prowadzi do odkrycia sposobów działania pokusy.
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.