Pierwsze dni listopada zatem, jak żadne inne, przypominają wciąż na nowo o tajemnicy świętych obcowania. I o tym, że nie samo odwiedzanie cmentarzy jest najważniejsze, ale Msza św. i modlitwa za zmarłych. Niedziela, 26 października 2008
Śmierć – siostra nasza
Lubię też powracać w tych dniach do tekstów Jana Pawła II na temat śmierci. Począwszy od początku pontyfikatu, kiedy Papież wygłosił homilię na pogrzebie jednego z najbardziej znanych kardynałów – Franciszka Sepera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Mówił wtedy: „Śmierć, której człowiek wierzący doświadcza jako członek mistycznego Ciała, otwiera drogę prowadzącą do Ojca”. I przywoływał znane słowa św. Franciszka z Asyżu: „Bądź pochwalony, mój Panie, za śmierć, siostrę naszego ciała”.
Ucztą duchową jest dla mnie również lektura innych homilii papieskich na ten temat. Wśród nich ta skierowana do młodych podczas Światowych Dni Młodzieży w Denver w 1993 r., kiedy Ojciec Święty mówił o prawdziwym sensie życia właśnie w odniesieniu do śmierci. „W naszym ludzkim doświadczeniu śmierć jest wrogiem życia.
Wbrew wszelkim mocom śmierci i wszystkim fałszywym nauczycielom Chrystus wciąż ofiarowuje ludzkości jedyną, prawdziwą i realną nadzieję. Dzięki temu, że przyjął naszą ludzką kondycję, Jezus Chrystus może przekazać wszystkim Życie, które ma w sobie”.
Najchętniej jednak sięgam do jednej z moich ulubionych książek Jana Pawła II pt. „Przekroczyć próg nadziei”. Odpowiadając na pytania Vittorio Messoriego, Papież podkreśla w niej, że świat doczesny nie jest w stanie do końca uszczęśliwić człowieka, gdyż nie może wyzwolić go od cierpienia i śmierci. „Nieśmiertelność nie należy do tego świata. Ona może tylko przyjść do człowieka od Boga. Nie lękajcie się! (...) istnieje Ktoś, kto dzierży losy tego przemijającego świata, Ktoś, kto ma klucze śmierci i otchłani”.
Wreszcie, ostatnie dni życia i cierpienia Jana Pawła II były dla mnie wielką katechezą o umieraniu. Papież wyraził w niej po raz ostatni, ale jakże dobitnie, prawdę o śmierci. Śmierci – która jest bramą, przejściem, początkiem nowego życia. Ostatnie jego słowa: „Pozwólcie mi odejść do Pana” tę prawdę potwierdzają.
Kto po nas wyjdzie
„A teraz? Po tamtej stronie, kto mu towarzyszy?...” – takie pytanie postawił kard. Stanisław Dziwisz w odniesieniu do Jana Pawła II, w znanej na całym świecie książce „Świadectwo”.
No właśnie, kto towarzyszy naszym bliskim, gdy odchodzą? Kto będzie towarzyszył nam w chwili śmierci?
Podobno wtedy człowiek zawsze jest sam. Mówią tak ci, którzy przeżyli na przykład śmierć kliniczną. Każdy, kto ma takie doświadczenie za sobą, podkreśla, że w chwili przejścia do innego świata był sam. Nawet, gdy przy łóżku szpitalnym stała rodzina. Nawet, gdy ktoś bliski trzymał umierającego za rękę, to w chwili śmierci człowiek zostaje sam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.