24 maja modliliśmy się za Kościół w Chinach!

Komunistyczne państwo nie zapewnia obywatelowi niczego – ani opieki zdrowotnej, ani renty, ani emerytury. Tylko niektóre firmy – zarówno zagraniczne, jak i państwowe – dają pracownikom zasiłek rodzinny lub jakiś rodzaj emerytury. Jednym słowem – Chińczycy muszą sami myśleć o sobie. Niedziela, 7 czerwca 2009



– Czy można ignorować problem praw człowieka w Chinach w imię wspólnej walki z kryzysem gospodarczym?

– Niestety, taka jest rzeczywistość. Gdy Hillary Clinton – już jako amerykańska sekretarz stanu – po raz pierwszy odwiedziła Pekin, jasno stwierdziła: Możemy rozmawiać z Chinami o wszystkim, również o prawach człowieka, pod warunkiem, że nie zaszkodzi to naszym interesom gospodarczym. Taka jest zresztą postawa wszystkich państw świata.

W Chinach nie dojdzie do radykalnych zmian, pomimo wielkich napięć społecznych, chyba że zbuntowałoby się całe społeczeństwo. Uważam tak, gdyż nie ma zdecydowanej presji z zewnątrz, a wewnątrz kraj jest pod ścisłą kontrolą wojska. Znaczący jest fakt, że w tym roku podniesiono zarobki w wojsku o 50 proc., a budżet armii zwiększył się o 17 proc.

– W tym roku obchodzimy haniebne rocznice świadczące o totalitarnym i antywolnościowym charakterze reżymu chińskiego: 50. rocznicę powstania Tybetańczyków przeciwko okupantom chińskim i ostatecznie przyłączenie Tybetu do Chin; 20. rocznicę wolnościowego ruchu studentów i tragicznych wydarzeń na placu Tiananmen w czerwcu 1989 r.; 10. rocznicę stłumienia ruchu Falun Gong. Okupacja Tybetu jest jednym z największych skandali współczesnego świata.

Propaganda władz chińskich ukazuje Tybet jako jedną z odwiecznych prowincji państwa, a jego okupację jako wyzwolenie Tybetańczyków spod feudalnych i teokratycznych rządów buddyjskich duchownych i początek rozwoju gospodarczego, czego symbolem ma być linia kolejowa łącząca chińskie miasto Xining z Lhasą.

W rzeczywistości jednak 50 lat okupacji to okres niszczenia tożsamości i kultury Tybetańczyków, kolonizacji Tybetu przez Chińczyków (rasę Han) oraz dyskredytowania – w świecie i wśród samych Tybetańczyków – Dalajlamy, religijnego przywódcy Tybetu. Co możemy uczynić dla sprawy Tybetu?


– Problem w tym, że los Tybetu jest całkowicie w rękach reżymu chińskiego. Dalajlama nie domaga się już utworzenia niezależnego państwa tybetańskiego (uznał, że jest to nie do zrealizowania), zrezygnował ze swojej władzy politycznej, zachowując jedynie władzę religijną, deklaruje, że jest gotów rozmawiać z władzami chińskimi.

Na te gesty otwarcia przywódcy tybetańskiego Chiny ciągle odpowiadają „nie”. Poza tym haniebna jest postawa przyzwolenia społeczności międzynarodowej – z obawy przed Chinami przywódcy wielu państw nie zapraszają Dalajlamy i nie rozmawiają z nim. A byłoby wielce wskazane, aby rozmawiać o prześladowaniu mniejszości etnicznej, której grozi ludobójstwo kulturalne.

– Chciałbym teraz porozmawiać o Kościele katolickim. Jakie są dane statystyczne dotyczące Kościoła?

– W Chinach jest ok. 12-13 mln katolików, 5 mln z nich należy do Kościoła oficjalnego, kontrolowanego przez rządowe Biuro ds. Religijnych. Biskupów w Kościele oficjalnym jest 79, w podziemnym – 49. Wszystkich księży jest 2200, sióstr zakonnych – 3600. Jest wiele powołań (1700 seminarzystów i 2500 nowicjuszek).

List Benedykta XVI do katolików chińskich mobilizuje katolików Kościoła oficjalnego, szczególnie biskupów, do wierności Papieżowi w sprawach wiary. Kościół podziemny natomiast stara się pojednać z biskupami oficjalnymi, którzy – chociaż mianowani przez władze – często okazują swoją wierność Ojcu Świętemu. Jednym słowem, w Kościele chińskim mamy do czynienia z procesem pojednania, czego dowodem jest wspólna działalność i celebracje liturgiczne katolików oficjalnych i podziemnych.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...