Nazywane niekiedy lekceważąco wakacyjnym kościołem, dla setek tysięcy osób stały się miejscem nawrócenia, choć ich uczestnicy często byli ścigani przez peerelowską Służbę Bezpieczeństwa, a ich twórca najprawdopodobniej został zamordowany przez SB. Niedziela, 2 sierpnia 2009
Nazywane niekiedy lekceważąco wakacyjnym kościołem, dla setek tysięcy osób stały się miejscem nawrócenia, choć ich uczestnicy często byli ścigani przez peerelowską Służbę Bezpieczeństwa, a ich twórca najprawdopodobniej został zamordowany przez SB.
„Oazy” ks. Blachnickiego z czasem przekształciły się w posoborowy ruch odnowy w Kościele – Ruch Światło-Życie. Za jego początek uznawany jest rok 1954 i pierwszy rekolekcyjny wyjazd ministrantów śląskich z ks. Franciszkiem Blachnickim. Ministranci nazwali swoją grupę Oazą Dzieci Bożych. Wkrótce jednak przekształciła się ona w ruch oazowy. Po dwudziestu latach formacja ewangelizacyjna, jaką propagował ks. Franciszek, przyjęła nazwę Ruchu Światło-Życie. Gromadziła już wówczas ponad półtora miliona ludzi.
Ks. Franciszek był postacią nietuzinkową, żył ze świadomością życia darowanego mu przez Pana Boga. W czasie wojny jako żołnierz podziemia został skazany przez Niemców na karę śmierci. Cudownie uratowany od jej wykonania, odsiadując wyrok w celi śmierci – nawrócił się. Tuż po wojnie wstąpił do seminarium śląskiego i w 1950 r. przyjął święcenia kapłańskie. Zaraz po święceniach zajął się młodzieżą. Cztery lata później wyjechał na rekolekcje z Oazą Dzieci Bożych. Darowane życie zaczęło przynosić owoce.
Jak owce bez pasterza…
Dla ks. Mieczysława Rzepeckiego z podwarszawskiego Brwinowa pierwsze spotkanie z Ruchem i jego Założycielem to koniec lat pięćdziesiątych. Dla ks. Sławomira Kwietnia z Warszawy – to początek lat siedemdziesiątych. Dla świeckich – katechetki Marii i jej uczennic: Wioli i Małgorzaty – to lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte. Ale życiu każdego z nich formacja oazowa nadała nową wartość i kształtuje je do dziś.
Ks. Rzepecki o ks. Blachnickim pierwszy raz usłyszał, kiedy był jeszcze w warszawskim seminarium. Osobiście poznał go jednak dopiero jako student Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w końcu lat sześćdziesiątych, kiedy ks. Blachnicki wyszedł z komunistycznego więzienia. – Siedział za prowadzenie Krucjaty Wstrzemięźliwości, która u schyłku lat pięćdziesiątych skupiała ponad sto tysięcy osób – wspomina ks. Rzepecki. – Dużo mówił o zniewalaniu Polski przez alkohol, podstępnie i na różne sposoby propagowany przez komunistów. Wciąż tłumaczył, że w pijaństwie jest coś uwłaczającego godności ludzkiej.
Początki masowego ruchu oazowego w Warszawie to lata siedemdziesiąte. Ruch dynamicznie rozwijał się m.in. w parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Świata na Opaczewskiej. Tam, gdzie w przedwojenne osiedla mieszczańskich kamienic i domków jednorodzinnych wkradały się szkaradne blokowiska zamieszkane przez nowe pokolenie, niemal całkowicie oddane władzy komunistycznej.
Pokolenie ludzi urodzonych w czasie wojny lub tuż po niej, którym udało się wmówić, że wszystko, co mają lub będą mieli, zawdzięczają władzy ludowej. Pracę, wykształcenie, mieszkania. Warunek był jeden: wyrzeczenie się Boga. – Wówczas było tak, że albo stałeś po stronie władzy, albo po stronie Kościoła – wspomina Maria, w latach sześćdziesiątych katechetka w kościele na Opaczewskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.