Udowodnić, że ktoś ginie za wiarę, a nie z innych racji – nie jest łatwo. Niedziela, 18 października 2009
Ukoronowanie życia
Kult męczennika trwa. Do roku 2009 grób księdza Jerzego nawiedziło około 18 milionów pielgrzymów.
Ksiądz Popiełuszko jest przez wielu ludzi uważany za męczennika już od czasu, gdy rozeszła się wiadomość o jego śmierci. Co to oznacza?
Określenie „męczennik” ma bogatą tradycję, sięgającą pierwszych wieków chrześcijaństwa.
– Męczeństwo było traktowane jako najbardziej doskonałe naśladowanie Jezusa. Powszechnie sądzono też, że zmazuje ono wszystkie ewentualne grzechy męczennika, staje się dla niego jakby nowym chrztem. Otwiera więc drogę do nieba. Dlatego było otaczane tak wielką czcią – wyjaśnia ks. prof. Józef Naumowicz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, znawca czasów wczesnego chrześcijaństwa.
Męczeństwo sprawiają nie same udręki, ale motywy, z powodu których ktoś był torturowany i został zabity. Liczy się wewnętrzne usposobienie, intencja, oddanie się Bogu. Tortury i śmierć są jedynie potwierdzeniem wierności aż do końca.
Udowodnić, że ktoś ginie za wiarę, a nie z innych racji – nie jest łatwo.
Nie dla wszystkich było to jasne nawet w czasach pierwszych chrześcijan. Przecież zarzucano im nielojalność wobec państwa, obrazę majestatu władcy, tworzenie tajnych zrzeszeń. A to wszystko z tego powodu, że nie chcieli uczestniczyć w kulcie państwowym i cesarskim.
– Może ktoś powiedzieć, że ginęli z racji politycznych. Ale oni nie chcieli złożyć ofiar pogańskich nie dlatego, że nie kochali ojczyzny, lecz dlatego, że oznaczałoby to zaparcie się Chrystusa. Faktycznie ginęli więc za wiarę, a nie z tej przyczyny, że byli społecznymi podżegaczami czy buntownikami – mówi ksiądz Naumowicz.
Ksiądz Jerzy sam nie szukał męczeństwa. Prawdopodobnie chciał się nawet ratować w ostatnich chwilach życia. Był to zdrowy, naturalny odruch. W męczeństwie nie chodzi bowiem o to, by dać się zabić, by pokazać swe bohaterstwo lub zginąć w niewyjaśnionych okolicznościach.
– Ważne jest to, by złożyć świadectwo, a więc przyczynić się do zbawienia innych ludzi. Śmierć męczeńska ma przynieść dobro duchowe innym, w przeciwnym razie trzeba ratować życie, dopóki można – tłumaczy ks. prof. Naumowicz.
Męczennik nie umiera dla idei – dla idei potrafi umrzeć każdy fanatyk. On umiera za konkretną osobę. Za Chrystusa. I umiera w jedności z Nim. Męczeństwo wymaga heroicznych cnót, ale nie jest pokazaniem własnego bohaterstwa. To upodobnienie się do Chrystusa w życiu i w śmierci. Dlatego liczy się tu nie tylko moment śmierci, bo męczeństwo było zawsze traktowane jako ukoronowanie całego życia.
– Trzeba długo żyć w przyjaźni z Chrystusem i mieć z Nim silną więź, by zachować tę więź w najtrudniejszej próbie swojego życia – podkreśla ks. prof. Józef Naumowicz. – Trzeba wytrwałej modlitwy i wyrzeczeń, by przygotować się do takiego momentu. Trzeba najpierw okazać wierność w codziennych przeciwnościach. Ale i tak to Bóg powołuje do męczeństwa i ostatecznie to On daje łaskę wytrwania.
*****
Artykuł stanowi fragment książki Mileny Kindziuk pt. „Ksiądz Jerzy zwyciężał dobrem”. Publikacja, która ukazała się w Wydawnictwie Sióstr Loretanek, właśnie trafiła do księgarń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.