Taizé mnie rozpala

Nie mogłem nie przyjechać do Poznania, gdyż przyjaźnię się z br. Markiem, który pochodzi z Poznania, i miasto to kilka lat czekało, aż wybije jego godzina Taizé. Niedziela, 24 stycznia 2010



– W jaki sposób realizuje Ojciec w Kościele ducha Taizé?

– Już wtedy wiedziałem, że kiedy wrócę do Polski, to nie mogę tylko być w Kościele katolickim. Wiedziałem, że mam wychodzić na spotkanie i słuchać tych, którzy są poza Kościołem rzymskokatolickim. To dało mi też osobiście wiele pięknych przyjaźni. Do dzisiaj mam przyjaciół w Kościele luterańskim, wśród prawosławnych, przyjaźnię się nawet z kilkoma biskupami, wśród których jest bp Miron w Polsce, mam dobre relacje z bp. Ablem z Lublina i Chełma, przyjaźnię się z biskupem prawosławnym w Ławrze Peczerskiej w Kijowie, z biskupem odpowiedzialnym za Kościół prawosławny w Turkmenistanie, znam się z patriarchą moskiewskim Kiryłem.

To wszystko jest w pewnym sensie moim kapitałem kościelnym, chrześcijańskim. Cieszę się ze wszystkich tych spotkań-mostów, więcej – to mnie ciągnie, pali, nie mogę usiedzieć u siebie i ufam, że sam Duch Święty mnie woła, żeby te relacje stawały się coraz bardziej głębokie w Jezusie Chrystusie, żebyśmy mogli być razem, by dawać o Nim świadectwo, aby świat powiedział: Zobaczcie, jak oni się miłują. Żebyśmy mogli się modlić jak Chrystus: „Aby byli jedno” (por. J 17, 21).

Z kolei, wrastając w Kościół, nigdy nie mam spokoju w tym sensie, żeby powiedzieć: dosyć, wszystko zostało zrobione. Wydaje mi się, że wszystko jest jeszcze przed Kościołem, bo jego zadaniem jest niesienie światu Ewangelii. A tego nie zrobimy tylko jako katolicy. Musimy to czynić ekumenicznie, wszyscy w imię Jezusa Chrystusa. Trzeba nam łączyć się, jednoczyć, umacniać, żeby Kościół dał świadectwo o Jezusie Chrystusie wobec tych, którzy szukają zbawienia, miłości. A żniwo jest wielkie. W samej Azji mieszka więcej niż połowa ludzkiej rodziny. Weźmy choćby tylko Indie czy Chiny. Spośród 3 mld ludzi tylko niecałe 3 proc. jest chrześcijanami. Zobaczmy więc, jak Azja bardzo czeka na Ewangelię.

Taizé przekonało mnie, że trzeba dzielić się Jezusem Chrystusem, że trzeba iść, że nie można satysfakcjonować się tym, co już zostało zrobione; że Kościół jest dopiero wtedy, gdy głosi Ewangelię, buduje mosty, spotyka się z ludźmi i dzieli wiarą. Wpoiło niepokój, żeby wychodzić ku innym, zwłaszcza szukającym, błądzącym, wątpiącym, pragnącym – to jest pierwsza „klientela” Bożego Miłosierdzia. W tym duchu wyruszyłem z przyjaciółmi również do Jarocina, bo wiedziałem, że nie może nie być Kościoła tam, gdzie są tysiące młodych ludzi; później już nasza wspólnota ewangelizacyjna liczyła nawet kilkaset osób.

W tym duchu inicjowaliśmy także spotkania ekumeniczne: Kodeń, Jabłeczna, Kostomłoty, w tym duchu odbyło się wiele spotkań i akcji, dlatego że wiedziałem, iż nie wolno tylko siedzieć i zajmować się liczeniem tych, którzy już przyszli i jakoś odnajdują się w Kościele, ale że naszymi przyjaciółmi są też ci, których jeszcze nie znamy, a którzy na nas czekają, do których trzeba wyjść. Dla mnie najważniejsze jest słowo Pana Jezusa: „Idźcie!...” (por. Mt 28, 19-20).

I tak jakoś życie mi upływa: walizki, bilety, dworce, samoloty, plecaki... Tak to trwa do dzisiaj. Właściwie nie wiem, kiedy dobiłem do sześćdziesiątki, ale dalej czuję się młody i myślę, że epopeja ewangelizacji jest ciągle przede mną, zwłaszcza gdy jestem w Azji, gdzie jesteśmy maleńkim znakiem, mniejszością chrześcijańską. Wierzę, że jesteśmy jednak drożdżami, światełkiem, od którego będą mogły zapalić się tysiące świec.

– Nie ma już, niestety, br. Rogera, o którym Ojciec dał tak piękne świadectwo... Prosimy o podzielenie się teraz wrażeniami poznańskimi, szczególnie tymi, które dotyczą recepcji modlitwy u dzisiejszej młodzieży.

– Dopowiem jeszcze tylko, że w październiku 2008 r. byłem na grobie br. Rogera. Taki grób – jaki człowiek. Żywe kwiaty, krzyżyk i skromny napis: „Frère Roger”. Ta mogiła niczym się nie wyróżnia. Ktoś z naszych zapytał: Nie będzie grobowca? Nie będzie. Bo br. Rogera bardzo by to zasmuciło. A więc tylko zwyczajne kwiatki na miejscu, gdzie oczekuje na powszechne zmartwychwstanie, kiedy Pan Jezus przyjdzie na ziemię powtórnie...




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...