Każdy z nas doświadczył, doświadcza lub doświadczy misterium cierpienia. Obok zwykłej pomocy bliźniego ważna jest także obecność Kościoła, który w sakramentalnym znaku daje nam wspólnotę z Chrystusem lekarzem i zbawcą. Wieczernik, 168/2009
Sakrament namaszczenia chorych dla wielu katolików jest sakramentem „egzotycznym”. Jednak nie w negatywnym znaczeniu. Problemem jest częstotliwość jego występowania w naszym codziennym życiu religijnym. Stosunkowo rzadko spotykamy się z nim w naszych kościołach. Czasami bywa celebrowany podczas dnia chorych lub przy okazji rekolekcji parafialnych. Częściej sakrament ten sprawowany jest w szpitalach, hospicjach lub w domach chorych.
Jednak nawet tam nie zawsze kapłanowi towarzyszy wspólnota modlących się osób. Gdy kapłan odwiedzi chorego w domu z posługą namaszczenia nie oznacza to, że mieszkańcy automatycznie uczestniczą w samym obrzędzie. Znacznie częściej rodzina bezszelestnie usunie się z pokoju chorego. To zapewne taka rodzinna obawa, by „im nie przeszkadzać”.
Sytuacja zmienia się, gdy kapłan zaprosi rodzinę do wspólnej modlitwy. Wówczas najbliżsi są świadkami sprawowania sakramentu chorych. Jednak do czynnego uczestnictwa wiernych jeszcze daleka droga. Egzotykę sakramentalną potęguje także przekonanie (choć na szczęście coraz rzadsze), że po tym sakramencie wypada już tylko umierać. Bo przecież, jak informuje dawna nazwa, jest to dla wielu sakrament ostatni. Prawda o tym sakramencie jest jednak inna.
Choroba i cierpienie w świecie starożytnym były uznawane za karę, zło lub piętno odziedziczone po poprzednich pokoleniach. W samej chorobie nie widziano głębszego sensu. Z chorobą należało walczyć, aby ją przezwyciężyć. Spojrzenie na ten wymiar życia człowieka zmieniło się wraz z przyjściem Pana Jezusa.
Chrystus wzywa swoich uczniów, by szli za Nim, niosąc (…) własny krzyż. Idąc za Nim, uzyskują oni nowe spojrzenie na chorobę i chorych. Jezus wprowadza ich w swoje ubogie i poświęcone służbie życie oraz daje im udział we własnym posłaniu współczucia i uzdrawiania: „Oni... wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali” (Mk 6, 12-13). (KKK 1506).
Owo nowe spojrzenie na chorobę nie jest tylko kwestią odmiennego postrzegania, ale staje się wezwaniem dla uczniów do podjęcia szczególnej misji: W imię moje... na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie(Mk 16, 17-18). To szczególne polecenie Kościół od początku odczytał jako wezwanie do kontynuacji dzieła zbawczego i ogłaszania zwycięstwa Chrystusa w życiu chorych chrześcijan.
Jako jeden z siedmiu sakramentów Kościoła Tradycja odczytała sam przykład Chrystusa, który uzdrawiał oraz polecenie z Listu św. Jakuba: Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone (Jk 5, 14-15). Sobór Trydencki na sesji XIV wyraźnie potwierdził wiarę Kościoła, że namaszczenie jest jednym z sakramentów:
Święte namaszczenie chorych zostało ustanowione przez Pana naszego Jezusa Chrystusa jako prawdziwy i właściwy sakrament Nowego Testamentu, o którym wspomina św. Marek (Mk 6, 13), lecz poleca go wiernym i ogłasza Jakub Apostoł i brat Pana (Jk 5, 14-15) (zob. KKK 1511) .
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.