Meandry chińskiego katolicyzmu

Mimo to Stowarzyszenie Patriotyczne nie daje za wygraną i – ratując swoje intratne stanowiska – usiłuje utrzymać status quo. Watykan jednak nie widzi trudności w uznaniu biskupa wybranego przez wiernych, zwłaszcza że jest szansa zachowania zasady, iż w jednej diecezji przewodzi jeden ordynariusz. Przegląd Powszechny, 5/2007




Dodałbym – teoretycznie niemożliwa. Niemniej, praktyka Watykanu i jezuitów – a w jakimś sensie Luxiana – z jednej strony, z drugiej zaś chińskiego rządu – i też w jakimś stopniu Luxiana – budzą mimo wszystko jakąś nieśmiałą nadzieję. Watykan nigdy nie potępił reżimowych katolików chińskich i ich hierarchii. Przeciwnie – nie unikał prób nawiązania i podtrzymywania z nimi kontaktów. Jan Paweł II wysyłał niejednokrotnie swego wysłannika specjalnego, kard. Rogera Etchegaraya, do rządu Chin kontynentalnych. Przedstawiciel Stolicy Apostolskiej na Tajwanie pilnie śledził rozwój sytuacji w Chinach, choć sama jego tam obecność godziła i godzi w pozycje Pekinu, który uważa wyspę za swoją integralną część i dlatego niechętnie odnosi się do jej dyplomatycznych relacji ze Stolicą Apostolską. Sytuację charakteryzuje więc daleko posunięta niejednoznaczność i swego rodzaju dyplomatyczny pat. Bez zerwania relacji z Tajwanem, Pekin nie godzi się na nawiązanie stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Świętą. A jednak anonimowy dyplomata watykański wysokiej rangi zapewnia, że "Chiny doskonale znają nasze stanowisko dyplomatyczne względem Tajwanu; jesteśmy gotowi dokonać jednoczesnej wymiany przedstawicielstw dyplomatycznych z Pekinem. Dla dobra Kościoła, tajwańscy biskupi są przygotowani na jego akceptację. Do przyjęcia jest też konkordat z rządem chińskim odnośnie do nominacji biskupów. (...) [Też] autonomia Kościołów (...) jest do przyjęcia" (s. 197). Z racji jednak uniwersalizmu Kościoła, kategoryczny sprzeciw budzi akceptacja „drogi do niezależności” chińskiego Kościoła katolickiego.
W porównaniu z innym biskupem „patriotycznym”, pełniącym rolę przywódcy oficjalnego kościoła, Zong Huaidem, biskup pomocniczy Szaghaju od 1984 r. Jin Luxian wygląda ex post raczej na pośrednika w jednaniu Kościoła milczącego i oficjalnego. Wybrany przez Stowarzyszenie Patriotyczne w 1988 r. na ordynariusza Szanghaju, Jin Luxian szczyci się, że jego diecezja jest największa w Chinach; "liczy 145 000 katolików, 60 otwartych kościołów, (...) 60 księży, których średnia wieku przekracza 70 lat a 15 z nich to starcy. Diecezjalne seminarium w Szeszan przyjmuje 115 seminarzystów z 22 diecezji wschodnich Chin... Jego biblioteka liczy 30 000 wybitnych dzieł..." (s. 88). Biskup Kościoła podziemnego, Fan Xueyan, odmawia jednak wciąż kościołowi oficjalnemu wiarygodności z racji jego braku relacji z Watykanem. Zabrania swoim wiernym uczestnictwa z jego życiu. Jin Luxian zwierza się swojemu rozmówcy w 1988 r. "Jestem optymistą... Co w tej chwili jest zabronione, nie będzie za 5 lat. Jestem duszpasterzem zygzakującym między nowym prawodawstwem i wymaganiami mojego Kościoła. Moim głównym zadaniem jest tak dobre zarządzanie diecezją Szanghaj, by stała się ona przykładem dla całych Chin" (s. 190).
Wydaje się, że można już próbować odgadywać znaczenie dyplomatycznej nowo-mowy Casaroliego to, co nielegalne, można legalizować.

Watykan jednak musi uznać, że jest współodpowiedzialny za powstanie Kościoła podziemnego, któremu powierzył też pieczę wyboru i formacji kandydatów do kapłaństwa. Kościół oficjalny też święci nowych księży i biskupów. Niektórzy z nich dyskretnie zabiegają o papieskie uznanie. Długoletni obserwatorzy obydwu Kościołów w Chinach szacują, że aktualnie Kościół nieoficjalny ma 120 a oficjalny 60 biskupów. Biorąc pod uwagę ewolucję, jaką dziś przeżywają Chiny w wielu dziedzinach, szczególnej wagi nabiera sprawa formacji księży i biskupów. W tej sferze Kościół oficjalny dysponuje większymi możliwościami. Także perspektywami rozwoju. Jin Luxian wraca też dyskretnie do łask. Jak sam wyznał z nieukrywaną satysfakcją swemu rozmówcy, "od 1993 roku generalny przełożony jezuitów, Peter Hans Kolvenbach, stał się znowu przyjacielem. (...) Otrzymałem jego własnoręcznie napisany list z gratulacjami za tyle dobrych rzeczy, których dokonuję w [moim] wieku na większą chwałę Boga (...)" Tak arcybiskup Jin – konkluduje autor wywiadu rzeki i narrator spotkań i zdarzeń z obydwu Kościołów – w oczach jezuitów stał się znowu autentycznym „żołnierzem” papieża, gotowym wszędzie bronić Kościoła i rozprzestrzeniać chwałę Boga (s. 208).
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...