Po przeszło 10 latach wrócił pod debatę publiczną problem aborcji i obrony życia nienarodzonych, jeden z najtrudniejszych problemów moralnych współczesnego społeczeństwa. Niestety debata publiczna w Polsce niewiele wniosła do społecznej wiedzy i świadomości. Przegląd Powszechny, 11/2007
We wszystkich prawie krajach europejskich już od wielu lat występuje ujemny przyrost naturalny, przeciętna kobieta wydaje na świat ok. 1,5 dziecka, a wskaźnik reprodukcji zmniejszył się w ciągu 20-30 lat o ponad połowę. Zjawisko to bywa określane mianem białej zarazy. Jej skutki są trochę ograniczane przez napływ imigrantów z krajów biednych. Mają natomiast na pewno związek z kryzysem instytucji małżeństwa, z opóźnianiem jego zawierania i rosnącą liczbą par, które nie chcą się rejestrować jako małżeństwa.
Kryzys dzietności i kryzys rodziny pogłębia się. Mimo ofiarnej aktywności organizacji prorodzinnych poprawy w ostatnich latach nie było. W „Gazecie Wyborczej” z 20 marca Halina Bortnowska przypomniała natomiast pewien spór dotyczący polityki wobec aborcji w latach dziewięćdziesiątych. Byłem wtedy w Sejmie autorem projektu zakładającego pewną liberalizację przepisów i przyznanie w określonych przypadkach prawa decyzji o przerywaniu ciąży kobietom, ale pod bezwzględnym warunkiem stworzenia powszechnego, obligatoryjnego systemu poradnictwa (był on wtedy w trakcie organizacji i pierwszych doświadczeń). Konsultacje w poradniach miały zmierzać do nawiązania i utrzymania kontaktów z kobietami skłonnymi do aborcji, zapewniać im pomoc i przekonać je do zachowania ciąży. Zadaniem zaś systemu było zasadnicze ograniczenie podziemia aborcyjnego. Projekt został jednak kategorycznie odrzucony przez obie strony konfliktu. Niektórzy biskupi zarzucali mi wówczas publicznie, że proponuję dialog za cenę życia dzieci, a przedstawiciele Unii Pracy, zabiegający o liberalizację prawa, odrzucali wszelkie obowiązkowe konsultacje jako dodatkowe dręczenie kobiet.
Gdyby się wówczas udało wprowadzić taki system konsultacji, oczywiście z pewnym zakresem wolnego wyboru, mielibyśmy sporo sukcesów i doświadczeń w walce z żywą mentalnością aborcyjną. Prosty zakaz prawno-karny to wszystko przekreślił, „aborcjonistki” nie wykazywały odtąd żadnego zainteresowania konsultacjami i gładko odeszły do podziemia, do którego antyaborcjoniści dostępu nie mają. Ratowalibyśmy więcej dzieci niż mogło zginąć, bo skuteczność konsultacji, nawet przy tylko częściowym wsparciu materialnym mogła być duża, a ograniczenie popytu na usługi podziemia byłoby znaczące.
System takich konsultacji z większym lub mniejszym powodzeniem funkcjonuje w różnych krajach europejskich. Szczególnym wydarzeniem była w tym zakresie decyzja Stolicy Apostolskiej w 1998 r., podjęta po kilku latach dyskusji z episkopatem Niemiec, zakazująca uczestnictwa w konsultacjach aborcyjnych ok. 300 poradniom katolickim, mimo że wykazywały one znaczną (ok. 20-30%) skuteczność w stosunku do ogółu zgłaszających się do aborcji kobiet. Kościół uznał, że nie może uczestniczyć w działaniach, w których mogą mieć również miejsce aborcje. Sądzę, że był to wielki błąd. Pozbawiliśmy się bowiem bardzo potrzebnego instrumentu oddziaływania na odległe od Kościoła środowiska (był to tzw. argument pastoralny) oraz ugruntowała się opinia, że Kościół reprezentuje przede wszystkim przymus i represje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.