To był on, Piotr. Ten sam, który przed niespełna dwoma miesiącami, trzęsąc się ze strachu, zapewniał służącą na dziedzińcu arcykapłana, że nie zna Jezusa. Teraz stał odważnie przed tłumem i nie bacząc na szyderstwa głośno świadczył o Jego zmartwychwstaniu. eSPe, 81/2008
I Piotr znów staje nad wodą... nie jest to już Jezioro Genezaret, które opuścił, by iść za Mistrzem z Nazaretu. Zgodził się zostawić łowienie ryb, by odtąd łowić ludzi. Jakże obficie spełnia się obietnica Jezusa: efektem pracy Piotra już nie jest sieć wypełniona 153 rybami, jak w ów poranek, gdy Zmartwychwstały kazał mu zarzucić sieci (por. J 21,1–14), ale tysiące ludzi, którzy proszą go, by zanurzył ich w wodach chrztu. Znów, jak u początku dziejów, Duch unosi się nad wodami i przemienia serca. A to wszystko po jednym krótkim kazaniu wygłoszonym przez człowieka, który dał się prowadzić Bożemu Duchowi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.