Zajmują się dość szczególnym zajęciem - przygotowaniem do sakramentów osób dorosłych. Ich charyzmat to podprowadzenie ludzi do spotkania z Panem Bogiem w liturgii, w sakramentach świętych. Głos Karmelu 1/2009
Zdarza się, iż ludzie ci proszą kogoś ze swoich znajomych o pomoc. Mówią: Ty od zawsze jesteś w Kościele, spróbuj dowiedzieć się, jak mam to załatwić. Ktoś inny powiedział mi, że przypuszczając, co może być udziałem takiej wędrówki osoby nie ochrzczonej, postanowił sam tę drogę pokonać – w imię łączącej ich przyjaźni.
Również internet staje się pośrednikiem dla szukających informacji „o chrzcie dorosłych”, bo takie hasło wpisują w google, trafiając na naszą stronę: www. katechumenat.pl. Swoją prośbę o informacje przedstawiają e-mailem. Nie jest to tylko kwestia pewnego wstydu, że w wieku dojrzałym chcę przyjąć sakrament, który zwykle kojarzy się z dzieciństwem.
Chodzi również o przeżycie doświadczenia „bycia gorszym” przez to, że jestem inny i nie przynależę do żadnej wspólnoty wyznaniowej, a ponadto nikt nie wie ani domyśla się, że jestem nieochrzczony, gdyż bywam w Kościele i prowadzę prawe życie.Dlatego bardzo ważne jest pierwsze spotkanie z osobami nieochrzczonymi. Trzeba być wrażliwym na jedną sprawę: łaska ma swoją godzinę. Ta prawda jest zobowiązującym apelem dla nas, będących w Kościele.
I na koniec o jeszcze jednym sposobie dotarcia do katechumenatu. We wrześniu, na miesiąc przed rozpoczęciem roku formacyjnego, zawiesiliśmy na wieży kościoła św. Marka w Krakowie informacyjny baner. Okazuje się, że jesteśmy dziećmi epoki ikonograficznej i że przemawia do nas obraz. Wiele osób w tym czasie przyszło do nas zatrzymanych, zaintrygowanych plakatowym hasłem: ”Nie jesteś ochrzczony? Możesz to zmienić...”
Jakie motywy kierują ludźmi dorosłymi proszącymi o chrzest?
Motywy są różne. Od prostych, życiowych, np. przed kimś ślub i strona katolicka chce, by nie był to tylko ślub mieszany (z osobą nieochrzczoną), ale sakrament małżeństwa dla nich obojga. Na początek każdy z motywów jest dobry, bo staje się zaczepem działania Bożej łaski. Później motywacja pogłębia się i oczyszcza.
Robię to nie dla kogoś czy czegoś (patrz małżeństwo), ale dla siebie – dla swej relacji z Bogiem. Są i tęsknoty metafizyczne: poczucie jakiegoś braku, który nawet trudno nazwać. Też doświadczenie, że nie mam żadnego odniesienia do Boga, a na ludzi wierzących patrzę z pewną odmianą zazdrości jako na osoby spełnione. Bywają również i motywy związane z samotnością i wyalienowaniem: Nigdzie nie jestem zakorzeniony. Gdzie jestem i kim jestem? Te dramatyczne pytania przyprowadzają do chrzcielnego źródła.
Przychodzą również ludzie z przeświadczeniem, że prowadzili powierzchowne i banalne życie. Ulegali obecnemu w świecie pędowi konsumpcyjnemu. Przemysł reklamowy nastawiony jest na realizowanie potrzeb człowieka, niewiele zaś mówi o pragnieniach, które odsyłają w sferę ducha, a nie tylko materii. Pojawia się więc pragnienie, by moja egzystencja była sensowna. Ci ludzie znają życie z chwili na chwilę, dla przyjemności, doświadczają, że są zadowoleni, a zapragnęli głębi i prawdziwego szczęścia. By życie nie było li tylko mozaiką przypadków, ale sensowną całością z integrującym je Centrum. I tak rodzi się pragnienie osobowej i osobistej więzi z Bogiem.
Pojawia się czasem zainteresowanie związane z jakimś wyobcowaniem z kultury, w której wzrastają otaczający mnie ludzie. To jest udziałem ludzi zwłaszcza po studiach. Cywilizacja europejska oparta jest na kulturze greckiej i na chrześcijaństwie. Te osoby nie tylko to wiedzą, ale niejako obserwując z zewnątrz owo dziedzictwo, chcą wejść w jego głębię.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.