Święty Cyprian w podejściu miłosierdzia nie akceptował zbytniej masowości zjawiska i niestosownego przyspieszenia. Równocześnie nie szczędził mocnych słów zwolennikom rygoryzmu. Pychą było w jego opinii przeświadczenie, że można oddzielić kąkol od pszenicy. W drodze, 10/2006
Równocześnie nie szczędzi mocnych słów zwolennikom rygoryzmu. Pychą jest dla niego przeświadczenie, że można oddzielić kąkol od pszenicy. Jezus powiedział przecież, żeby zostawić je aż do żniwa, by wyrywając chwast, nie zniszczyć pszenicy (Mt 13,29). Odmawiając możliwości pojednania z Kościołem, ryzykuje się popadnięcie upadłych w rozpacz i odejście ich w stronę pogaństwa, dlatego jest przeświadczony o konieczności opieki nad upadłymi, by nie utracili wiary i ufności w miłosierdzie Pana.
Zbawienna ostrożność dotyczy również procesu dochodzenia prawdy o każdym z upadków. Należy ją ustalić i potrzeba na to czasu oraz namysłu, by satisfactio (zadośćuczynienie) było adekwatne do winy. Stąd słowa Cypriana, by nie skracać czasu pytań o miłość i ustalania prawdy, by nie skracać czasu pokuty. Wie bowiem o dramatycznym zróżnicowaniu ludzkich sytuacji:
nie sądź też, najdroższy bracie, jak niektórym się zdaje, że tych, którzy postarali się o świadectwo położenia ofiary (choć jej nie złożyli), należy równać z tymi, którzy jej dokonali, skoro nawet między tymi, którzy ją złożyli, często jest różnica do warunków i okoliczności (List 55,13).
Działania świętego biskupa Kartaginy, jego słowa i decyzje świadczą o trosce o upadłych, której wzór czerpie z rozmowy Jezusa z Piotrem. Trosce o dojrzewanie w nich prawdziwej skruchy:
naszej pomocy i opieki lekarskiej winniśmy udzielać poranionym. Nie sądźmy, że są umarli. Na pół żywi są ci, których widzimy poranionych z powodu nieszczęsnego prześladowania” (List 55,16).
Troska Katarzyny
Ponad dziesięć wieków później pojawia się święta Katarzyna ze Sieny, dominikanka, mistyczka, prawdziwy prorok mocny w słowie. Troszczy się, by przełożeni Kościoła, jak święty Cyprian zabiegali o upadłych braci, zwłaszcza o duchownych. Żyje w XIV wieku - czasie dramatycznych napięć. Papież pozostaje w niewoli awiniońskiej, zanurzony w doczesności, angażuje militarnie Państwo Kościelne, a sposób sprawowania władzy w Kościele jest często naznaczony nepotyzmem. Źli pasterze to według Katarzyny największy dramat:
jaki wstyd patrzeć na ludzi, którzy powinni być wzorem dobrowolnego ubóstwa, powinni rozdawać ubogim dobra świętego Kościoła, a tymczasem oddają się przyjemnościom, zaszczytom, przepychowi, ucztowaniu i innym marnościom tego świata (List 206).