Seks małżonkom nienależny? Czy to możliwe, że Bóg od nas, zwyczajnych chrześcijan, oczekuje niekiedy heroizmu długotrwałej lub zupełnej wstrzemięźliwości? W drodze, 9/2008
We wstępie artykułu przytaczane są prawdziwe pytania par, które znalazły się w „prokreacyjnych tarapatach”: troje nieplanowanych dzieci mimo stosowania NPR i lęk o utrzymanie kolejnych, nieregularność cykli. Problemy trudne i warte uwagi. Autorka odpowiada m.in.: „najprawdopodobniej żadna z cytowanych osób nie próbowała szukać pomocy w poradni rodzinnej, bo nic o tym nie wspominają” lub „lęk przed dzieckiem nie jest zachowaniem normalnym u osób idących drogą powołania do małżeństwa” [1]. Autorka winą za wymienione sytuacje obarcza na wstępie samych małżonków, którzy się nie radzili lepiej obeznanych lub boją się poczęcia. Przyznaje, że w sytuacjach szczególnych cykle odbiegają od normy i „wymagają dodatkowej wiedzy”. Pisze także, że „w nowoczesnych metodach NPR nieregularność cykli w zasadzie nie ma znaczenia”, podczas gdy mój znajomy ginekolog, zaangażowany katolik i dyplomowany instruktor metody kontrolowania płodności, gdy dowiedział się, o czym piszę, poprosił: „Proszę napisać o dramacie kobiet z bardzo nieregularnym cyklem miesięcznym (pierwsza faza cyklu waha się od 7 do 60 dni), wieczne oczekiwanie na wzrost temperatury i bardzo subtelne i subiektywne zmiany objawu śluzu szyjkowego”. Boli mnie zatem postawa wszelakich „nauczycieli moralności”, którzy nie wsłuchując się w prawdziwe ludzkie dylematy, uciekając być może, mniej lub bardziej świadomie, od własnej nieumiejętności rozwiązania problemu, zakładają złe intencje lub zaniedbanie ze strony małżonków jako źródło danego problemu. Łatwiej zatem zaprzeczyć („O nie, to niemożliwe, na pewno coś robicie źle”), aniżeli przyznać, że NPR niekiedy bywają zawodne – po to, by na gruncie tej prawdy móc okazać zrozumienie i pomóc. Mimo wnikliwej lektury wspomnianego tekstu nie znalazłam słowa (jakże potrzebnego) przyznania, że stosowanie NPR rzeczywiście bywa czasem nieefektywne.
Artykuł ten może posłużyć jako reprezentatywny przykład opinii lekkoduchów z lekceważeniem patrzących na pary niemogące stosować NPR, które w ogóle lub przez bardzo długi czas nie mogą współżyć. Sytuacja taka dotyka kobiet w okresie karmienia, premenopauzy, po odstawieniu pigułek oraz mających zaburzenia hormonalne.
Trzeba jednak podkreślić, że omylność metod opartych na ludzkiej działalności i ocenie wynika po prostu z omylności samego człowieka. I choć w przypadku skrupulatnych obserwacji efektywność NPR wynosi 97–99%, zawsze pozostaje 3–1% błędu, na który narażeni są szczególnie małżonkowie decydujący się na współżycie pomimo nietypowej sytuacji, w której się znajdują.
Mit przykazanej wielodzietności. Nie jest prawdą, że „otwarcie na życie” oznacza bierność człowieka, zupełne niebaczenie na rytm płodności i otwarcie się na wolę Bożą, tak jakby tylko od niej miała zależeć liczba naszych dzieci. Niepokojące jest głoszenie takiej nauki przez niektóre katolickie środowiska. Papież Paweł VI tłumaczy, że dobry Bóg dał nam prawo do współdecydowania, czyli mamy nie niszczyć procesów płodnościowych (wówczas byłoby to samodecydowanie), lecz je respektować. Człowiek w swej roztropności bierze pod uwagę względy fizyczne, psychiczne, ekonomiczne i społeczne, by wybrać najlepszy czas dla dziecka i rodziny na jego poczęcie (Humanae vitae 10, 16). Namysł w tym duchu jest wręcz konieczny moralnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.