W świecie niosącym ze sobą tyle wątpliwości są orędownikami zdań niewzruszonych i mocnych. Czy jednak są to zdania żywe? Czy raczej tylko narcystyczne ekspresje wiary, do której dzielenia trudno zaprosić jest innych? W drodze, 4/2009
Zapominają oni też, że i w tradycji łacińskiego Kościoła wiara była w ciągu wieków pojmowana jako głęboko wewnętrzna orientacja aktywności religijnej. I oczyszczenie jej wiązano z pozbyciem się mechanicznego i nałogowego formalizmu po to, by możliwe stało się przebudzenie głębokiej, spontanicznej gorliwości „serca”. Nie kto inny, jak św. Jan od Krzyża – Doktor Kościoła – o poszukiwaniu przez duszę Boga dzięki wierze (i miłości) napisał, co następuje:
Szukaj Go przez wiarę i miłość, nie zadowalając się żadną inną rzeczą i nie pragnąc niczego posiadać czy poznać poza tym, co musisz z konieczności. Te dwie cnoty są przewodnikami ślepego i zaprowadzą cię tam, dokąd nigdy byś dojść nie mogła, czyli do tego ukrycia, gdzie Bóg przebywa. Wiara bowiem to głębia tajemnic, jak to już powiedzieliśmy, i jest ona jak nogi prowadzące duszę do Boga. Miłość zaś jest przewodniczką, co ją prowadzi. […]
Dlatego nie zatrzymuj się nigdy, nawet przelotnie, nad tym, co twe władze mogą pojąć. Chcę powiedzieć, abyś się nigdy nie zadowalała tym, co pojmujesz o Bogu, lecz tylko tym, czego nie pojmujesz. I nigdy nie zatrzymuj swojej miłości i rozkoszy na tym, co rozumiesz lub zmysłami poznajesz o Bogu, lecz kochaj i rozkoszuj się tym, czego z Boga nie możesz zrozumieć i odczuć. To bowiem, jak mówiliśmy, jest szukaniem Boga przez wiarę. Wobec tego więc, że Bóg jest niepojęty i ukryty, powinnaś Go zawsze za takiego uważać i ukryta służyć Mu w ukryciu, choćby ci się zdało, że Go znajdujesz, odczuwasz i pojmujesz (Pieśń duchowa, I, 11–12)[4].
Bez takiego budowania wewnętrznej więzi z Bogiem wszelkie przywiązanie do tradycji i magisterialnych dyrektyw nie ma większego sensu. Hołd składany tradycjom i słowom (choćby były najprawdziwsze) nie jest jeszcze hołdem składanym Bogu. Jeśli prawdy teologiczne oddziela się od etycznych zobowiązań wobec Zbawiciela i bliźnich, uznawanie ich staje się pustą celebracją. Czyż św. Paweł nie pouczał Tymoteusza w sposób następujący:
To wszystko przypominaj, dając świadectwo w obliczu Boga, byś nie walczył o same słowa, bo to się na nic nie przyda, [wyjdzie tylko] na zgubę słuchaczy. Dołóż starania, byś sam stanął przed Bogiem jako godny uznania pracownik, który nie przynosi wstydu, trzymając się prostej linii prawdy (2 Tm 2,14–5).
Nie znaczy to jednak wcale, że nie należy troskać się już w ogóle o doktrynalne prawdy, dzięki którym wiara – więź z Bogiem – może się rozwijać najpełniej. Napomina bowiem dalej Paweł Tymoteusza:
Unikaj zaś czczej gadaniny; albowiem uprawiający ją coraz bardziej będą zbliżać się ku bezbożności, a ich nauka jak gangrena będzie się szerzyć wokoło. Do nich należą Hymenajos i Filetos, którzy odpadli od prawdy, mówiąc, że zmartwychwstanie już nastąpiło, i wywracają wiarę niektórych. A przecież trwa mocny fundament Boży, taką oto mając pieczęć: Poznał Pan tych, którzy są Jego, oraz: Niechaj odstąpi od nieprawości każdy, kto wzywa Imienia Pańskiego (2 Tm 2,16–19)
[4] Zob. Św. Jan od Krzyża, Dzieła, przeł. Bernard Smyrak OCD, Kraków 1998, s. 537–538.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.