Nauczycielsko-rodzicielskie przymierze z uczniem i dla ucznia oznacza świadome opowiedzenie się jednych i drugich za taką formą współistnienia, w której nauczyciele i rodzice starają się być razem po jednej stronie – po stronie ucznia. Wychowawca, 1/2010
„Powodzenia szkolne i życiowe uczniów w ogromnej mierze zależą od siły związku dwóch środowisk: nauczycieli i rodziców oraz jakości ich współpracy. Nauczyciele i rodzice są naturalnymi sojusznikami, partnerami, dzielącymi wspólne doświadczenie i połączonymi wspólnym celem, którym jest dobro dziecka – jego edukacyjny i życiowy sukces. Nauczycielsko-rodzicielskie przymierze z uczniem i dla ucznia oznacza świadome opowiedzenie się jednych i drugich za taką formą współistnienia, w której nauczyciele i rodzice starają się być razem po jednej stronie – po stronie ucznia.
Pragnę pokazać rodzicom, że warto otworzyć się na nauczyciela własnego dziecka i blisko z nim współpracować, oraz pokazać nauczycielom błogosławieństwo pracy w przymierzu z rodzicami ucznia – dla ucznia, ale także dla siebie, dla własnej satysfakcji zawodowej, dla poczucia nauczycielskiego spełnienia.
Odwołując się do licznych badań, można zwrócić uwagę na interesujące zależności. Dla przykładu: nauczyciele tym wyżej cenią swoją pracę i cieszą się z dokonanego wyboru drogi zawodowej, im lepiej wypowiadają się o rodzicach swoich uczniów i im bardziej angażują ich w sprawy edukacji dzieci oraz szeroko rozumiane życie klasy i szkoły. Jak można się spodziewać, lepsze są przy tym wyniki osiągane przez uczniów i silniejsze jest ich poczucie profesjonalnej skuteczności samych uczących. Sprzymierzeńcom udaje się lepiej...
Po jednej stronie
Świadome bycie rodziców i nauczycieli w przymierzu: po jednej stronie, zawsze z uczniem i dla ucznia, owocuje wzajemnością i satysfakcją. Powstaje sytuacja, w której jedni i drudzy dają wiele trzeciemu, który jest dla nich ważny, ale również sobie; ów trzeci bierze najwięcej, ale także najwięcej daje, choć w trudno dostrzegalnej, dalszej perspektywie społecznej.
Mamy w Polsce około czterdziestu tysięcy szkół z sześciuset pięćdziesięcioma tysiącami nauczycieli; uczy się w nich około sześć i pół miliona uczniów. Proste przeniesienie tych liczb na przedstawione współzależności, wynikające z pracy nauczycieli i rodziców w przymierzu – dla uczniów i wraz z nimi – oznaczałoby, że... około piętnaście milionów Polaków w różnym wieku, z różnym wykształceniem i średnią dochodów żyje w poczuciu podmiotowości i zadowolenia, bo ich problemy są widziane, ich „praca się liczy, a głos jest słyszany” (jak mówiła jedna z badanych przeze mnie matek). Tych piętnaście milionów powinno być zwiastunem kolejnych, uczących się od nich pokoleń, które będą wspólnie rozwiązywać problemy i rozwijać się we wzajemności satysfakcjonującego dawania i brania.
O tym, że rodzice i nauczyciele chcą przysposabiać się do swojej roli, uczyć się, jak najlepiej spełniać swoją odpowiedzialność wobec dzieci i jak budować przy tym obywatelskie społeczeństwo, wiadomo od dawna. Z przeglądu sytuacji oświatowej w krajach europejskich (sieć informacji Eurydice) wynika, że wiele z nich systemowo od 20-30 lat łoży na kształcenie rodziców i nauczycieli w tym zakresie.
Można przypuszczać, że rodzice (generalnie coraz lepiej wykształceni i rozumiejący istotę obywatelskiego współuczestnictwa jako podstawy demokracji) mają świadomość niezbędnego w aktualnych warunkach przygotowywania się do wyzwań, przed którymi stają, wchodząc w rolę rodziców ucznia, inną od tej, którą pełnili zanim zapisali dziecko do szkoły. Instytucjonalna edukacja dziecka z udziałem szkoły stanowi ważną arenę sfery publicznej, na której buduje się tożsamość szczęśliwej matki i szczęśliwego ojca, jak również wolnych, świadomych siebie wśród innych obywateli.
Poznać się, by rozumieć się wzajemnie
W przymierzu zawsze najpierw chodzi o to, by wzajemnie się poznać i dzięki temu lepiej rozumieć. Powinno zależeć na tym nauczycielowi, który chce pracować z poczuciem sensu i widzieć korzystne efekty swoich działań w dobrze rozwijającym się dziecku. Żaden współczesny nauczyciel, kontaktując się z dzieckiem jedynie w szkole, poza środowiskiem jego życia, w dodatku średnio zaledwie 3-4 godziny dziennie (lub krócej), nie jest w stanie spełnić wymagań współczesnej edukacji. Tylko we współpracy z domem, z rodzicami i najbliższym otoczeniem ucznia nauczyciel może skutecznie realizować stawiane przed nim cele.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.