Kapłańskie kryzysy

Odejścia z kapłaństwa zdarzały się w każdej epoce, jednak w naszych czasach odejścia te uwarunkowane są nie tylko słabością poszczególnych ludzi, ale też wyjątkowo negatywnym oddziaływaniem dominującej kultury, którą w jakimś stopniu wszyscy się karmimy. Przewodnik Katolicki, 23 marca 2008



Zgorszenie czy mobilizacja?


Kryzys człowieka i wychowania w kulturze ponowoczesności jest powszechny. Jednak dla ludzi dojrzałych kryzys drugiego człowieka to nie powód do gorszenia się, ale do „lepszenia” się dzięki mobilizacji. Im więcej widzę wokół siebie ludzi będących w kryzysie – duchownych i świeckich – tym bardziej mobilizuję się do czujności i do świętości. Zło zwycięża się bowiem jedynie dobrem!

Najbardziej boli mnie i niepokoi to, że niektórzy z odchodzących zupełnie nie wstydzą się tego, że okazali się niewierni. To rzadkie, ale za to nośne medialnie przypadki. Tacy ludzie usiłują odgrywać nawet rolę „bohaterów”, którzy są – w ich subiektywnych deklaracjach – „wierni sobie” i którzy wybierają drogę „wolności”. To zaiste cyniczna i przewrotna logika, kiedy ktoś łamie własną, publicznie wobec Boga i Kościoła złożoną przysięgę i – zamiast zaszyć się gdzieś na przysłowiowym końcu świata - twierdzi, że w ten sposób jest wierny… samemu sobie.

Człowiek będący w kryzysie potrafi nałogowo oszukiwać samego siebie i uwierzyć w każdy absurd, który pasuje do jego linii obrony. Dziwię się natomiast innym ludziom, w tym wielu dziennikarzom, którzy kompletnie bezkrytycznie powtarzają te absurdalne linie obrony. Nie wiem, czy to aż tak wielka naiwność, czy też aż tak bardzo zaawansowany cynizm…



Wytrwać do końca


Jezus zapewnia nas o tym, że kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Życie – z winy naszej i z winy innych – przynosi nam nieraz bolesne ciężary, a także doświadczenie własnej słabości, naiwności i grzeszności. Nie jest dobrze człowiekowi w samotności. Nie jest dobrze komuś osamotnionemu zwłaszcza wtedy, gdy przeżywa poważny kryzys. Wiedzą o tym biskupi, wyżsi przełożeni zakonni i wszyscy inni.

Większość z tych osób chce i potrafi udzielić błądzącemu kompetentnej pomocy w klimacie szacunku i przyjaźni. Problem polega na tym, że im bardziej ktoś błądzi i wchodzi w kolejne fazy kryzysu, tym bardziej unika kontaktu z tymi, którzy mogą mu pomóc, chętnie natomiast kontaktuje się natomiast z tymi, którzy są w podobnej sytuacji.

Każdy ksiądz czy osoba zakonna dysponuje potężną pomocą, jaką jest osobista więź z Bogiem, modlitwa i życie sakramentalne. Każdy, kto przeżywa kryzys, może zwykle liczyć na pomoc swoich krewnych, począwszy od rodziców i rodzeństwa. Może także liczyć na pomoc przełożonych i współbraci w kapłaństwie oraz wielu życzliwych ludzi świeckich, w tym specjalistów: psychologów i terapeutów. Pytanie tylko, czy zechce z tej pomocy skorzystać i czy zechce postawić sobie twarde wymagania, bez których pomoc z zewnątrz nie może być skuteczna.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...