Już teraz należałoby przyznać złote medale wszystkim tym, którzy przyczynili i nadal przyczyniają się do tego, że najbliższa olimpiada odbędzie się właśnie w Pekinie. To bezapelacyjni zwycięzcy w takich konkurencjach jak głupota, cynizm, hipokryzja, naiwność i bezduszność. Przewodnik Katolicki, 13 kwietnia 2008
Wyliczanie wszystkich przypadków łamania praw człowieka przez chiński reżim komunistyczny zajęłoby kilka opasłych encyklopedycznych tomów. Nie ma zresztą specjalnie takiej potrzeby, bo przewinienia Chin w tej materii są dziś doskonale znane całej społeczności międzynarodowej. A mimo to igrzyska odbędą się właśnie w Pekinie...
W takiej sytuacji nieuchronnie muszą pojawić się skojarzenia z 1980 roku i pamiętną, wyjątkowo przygnębiającą olimpiadą, odbywającą się w wyludnionej, otoczonej drutami kolczastymi komunistycznej Moskwie. Tyle tylko, że wtedy część społeczności międzynarodowej zdobyła się przynajmniej na bojkot igrzysk, nie chcąc uczestniczyć w propagandowej hucpie, mającej niewiele wspólnego z ideą szlachetnej sportowej rywalizacji. Dziś nawet to wydaje się nie do zrealizowania; za dużo tu wzajemnych interesów, za dużo powiązań, za dużo pieniędzy. Prawa człowieka idą w kąt, prym wiedzie zaś zasada „B2B”: Business to Business...
Panowie zasiadający we władzach Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego argumentują, że decyzja o przyznaniu Pekinowi organizacji igrzysk olimpijskich spowodowana była chęcią przyspieszenia demokratyzacji Państwa Środka. Naiwnie zakładano przy tym, że skoro chińskie władze zdecydowały się na organizację wielkiej sportowej imprezy, o symbolicznie pacyfistycznym wydźwięku, to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poczują się nagle w obowiązku odkręcić nieco reżimową śrubę represji, uwolnić więźniów sumienia, wycofać wojska z okupowanego Tybetu, a być może nawet jeszcze grzecznie rozpisać wolne wybory. Jako przykład powodzenia takiego przedsięwzięcia podawano metamorfozę Korei Południowej, jaka nastąpiła po igrzyskach w Seulu w 1988 roku. Szkopuł jednak w tym, że ówczesny autorytarny system południowokoreański nijak ma się do wielkiego totalitarnego molocha, jakim cały czas są Chiny, ze swoimi bez mała siedmioma milionami osób zamkniętych w okrytych ponurą sławą obozach laogai. Państwo Środka pozostaje więc nadal największym gułagiem świata. Jeśli zaś oficjele z MKOL-u mieli jeszcze do niedawna jakiekolwiek złudzenia na temat zbawiennego wpływu igrzysk na chiński reżim, to ostatnie pacyfikacje Tybetu wyleczyły ich chyba ostatecznie z tych słodkich rojeń.
Te igrzyska mają dla Pekinu przede wszystkim wielkie znaczenie propagandowe. Z jednej strony ich celem jest ukazanie światu całej potęgi Państwa Środka, z drugiej zaś dostarczenie olśniewającego spektaklu, skrojonego na potrzeby szarego chińskiego obywatela. Skoro bowiem chińskie społeczeństwo zaczyna się coraz bardziej bogacić w myśl zasady: „aby Chiny rosły w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”, to teraz trzeba mu na gwałt dostarczyć czegoś więcej niż tylko codziennej miski ryżu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.