Ryżu i igrzysk

Już teraz należałoby przyznać złote medale wszystkim tym, którzy przyczynili i nadal przyczyniają się do tego, że najbliższa olimpiada odbędzie się właśnie w Pekinie. To bezapelacyjni zwycięzcy w takich konkurencjach jak głupota, cynizm, hipokryzja, naiwność i bezduszność. Przewodnik Katolicki, 13 kwietnia 2008



Bush tam będzie


Współczesne igrzyska olimpijskie są jednak przede wszystkim wielką maszynką do robienia pieniędzy. A na tym Chińczycy znają się ostatnimi czasy jak mało kto. Państwo Środka ze swoim gigantycznym rynkiem zbytu, rozbudzonymi w społeczeństwie potrzebami konsumpcyjnymi i wielkim boomem inwestycyjnym jest więc dziś łakomym kąskiem dla Coca-Coli, Adidasa i innych rekinów światowego kapitalizmu. Nie pomagają apele o wycofywanie się ze sponsorowania igrzysk. Głusi na takie wezwania pozostają także szefowie wielkich koncernów telewizyjnych. W końcu B2B...

A co mówią w tej sprawie politycy? „Bojkotując igrzyska, Europa sama siebie wykluczyłaby z gry i straciła okazję, by dać wyraz niezadowoleniu z poczynań chińskiego reżimu. Dzięki skoncentrowaniu uwagi świata na tym wydarzeniu Chiny będą zmuszone otworzyć się na świat” – powiedział niedawno na forum parlamentu europejskiego włoski liberał Marco Cappato. W podobnie naiwnym tonie wypowiadają się także europejscy socjaliści. Bo cała ta gadanina o wspaniałej okazji do dialogu między Chinami i światem czy apelowanie o to, aby nie łączyć polityki i sportu, jest tylko pustosłowiem, z którego Chińczycy śmieją się w kułak. Pekin doskonale zdaje sobie bowiem sprawę, że żadne z wielkich światowych mocarstw nie może pozwolić sobie na zlekceważenie tak poważnego gracza międzynarodowego, jakim są dzisiaj Chiny. Dlatego nawet jeżeli na ceremonii otwarcia nie pojawi się premier Tusk czy niemiecka kanclerz Angela Merkel, to z pewnością będzie tam zarówno prezydent Bush, jak i Putin, pospołu z Miedwiediewem.



Równia pochyła


Pekin jest jednak tylko kolejnym etapem stopniowej dewaluacji idei całego ruchu olimpijskiego. Wcześniej był przecież hitlerowski Berlin, tragiczne Monachium, wspomniana już totalitarna Moskwa czy karykaturalne Los Angeles.

Tegoroczna olimpiada będzie jednak pod każdym względem wyjątkowo duszna i brudna. Już choćby tylko z tego powodu, że zwycięzcy szlachetnej sportowej rywalizacji otrzymywać będą olimpijskie laury ze splamionych krwią rąk chińskich oficjeli. Że brzmi to nazbyt patetycznie? Cóż z tego, skoro świetnie oddaje wykrzywienie podstawowych wartości i dylematy moralne, przed jakimi staną sportowcy w Pekinie. Pytanie, ilu z nich przejdzie obok tego obojętnie? I druga kwestia - czy ci, którzy odważą się głośno wyrazić swój protest, nie spotkają się aby z represjami ze strony swoich rodzimych związków? A takie groźby słychać już dziś, także pod adresem naszych sportowców.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...