Raport mniejszości

Fikcja większości statystycznej to niebezpieczny fetysz, któremu ulec jest niezwykle łatwo. Co jednak, gdy liczby zmienią się na naszą niekorzyść? A dokładnie w takiej sytuacji znalazła się dziś prawie cała chrześcijańska Europa. Przewodnik Katolicki, 25 stycznia 2009



Katoewolucja

Zmianę myślenia widać jednak także wśród osób określających się nadal jako wierzące. Tyle tylko, że deklaracje wyznaniowe dużej części z nich nie pokrywają się zupełnie z uczestnictwem w praktykach religijnych i akceptacją nauczania Kościoła w kwestiach społecznych. Owi „katolicy deklaratywni” jednocześnie bowiem głoszą swobodę światopoglądową w takich sprawach jak ochrona życia, obyczajowość czy moralność. I nie widzą w tym żadnej sprzeczności. To paradoks, ale zauważalny jedynie dla tych katolików, którzy korzystają regularnie z takich nieprzekłamujących busoli jak sakrament pojednania czy Komunia św.

Nic więc dziwnego, że niemieccy chadecy zaproponowali niedawno, aby na Pasterkę w kościołach naszych zachodnich sąsiadów wstęp mieli tylko ci wierni, którzy płacą oficjalny podatek kościelny. Ma być to próba zapobieżenia nagminnemu w ostatnich latach występowaniu z Kościołów chrześcijańskich (po to, by uniknąć płacenia podatku) oraz skończenia z fikcją jednorazowych – właśnie pasterkowych - odwiedzin w katolickich i protestanckich świątyniach. Krok radykalny, raczej mało ewangeliczny, ale świetnie oddający skalę problemu „letnich” wiernych.

Religijną kondycję dzisiejszych Europejczyków niezwykle celnie ujął kard. Christoph Schönborn, stwierdzając kilkanaście dni temu, że podlegają oni czemuś na kształt ideologicznego ewolucjonizmu. „Jeśli w pedagogice kładzie się tylko nacisk na wartość, aby młodzi ludzie byli sprawni w walce konkurencji, i nie byli wychowywani w duchu wielkich ludzkich wartości, których potrzebuje społeczeństwo, to odbija się to na obrazie człowieka, który ma związek z ideologicznym ewolucjonizmem” – uzasadniał austriacki hierarcha.

Oziębłość religijna jest więc jedynie logiczną konsekwencją trwającego nieustannie procesu przystosowywania się człowieka do zmieniających się ciągle warunków społecznych, także w sferze religijnej. Te zaś każą mu dziś schować religię głęboko do szuflady. Ewentualnie dopasowywać ją do aktualnych trendów, mód czy po prostu zwykłego ludzkiego „widzimisię”. W tym ujęciu wiara, jej nakazy i dogmaty stają się więc coraz bardziej kwestią prywatną.

Ta religijna aberracja częściowo dotyczy nawet naszej rzekomo arcykatolickiej Polski – badania Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego od dawna pokazują bowiem spadek uczestnictwa Polaków w nabożeństwach religijnych. Obecnie do Kościoła w miarę regularnie chodzi jedynie ok. 45 proc. wiernych.

Meczet musi być

Jeśli w ogóle można dziś mówić o jakimkolwiek ożywieniu religijnym Starego Kontynentu, to dzieje się ono niemal wyłącznie za sprawą wyznawców islamu. I to właśnie obcy nam kulturowo muzułmanie są sprawcami najgwałtowniejszej w ostatnich latach eksplozji na europejskiej mapie demograficznej. Nie trzeba też jakiegoś wielce rozwiniętego zmysłu obserwacji, by stwierdzić, że jest ich z roku na rok coraz więcej i to nie tylko w dawnych mocarstwach kolonialnych, takich jak Francja czy Wielka Brytania.

Milionowe wspólnoty muzułmańskie zamieszkują dziś przecież również w Holandii, we Włoszech czy w Niemczech. I cały czas rosną tam ich wpływy. Holandia ma już nawet pierwszego burmistrza wyznającego islam - od stycznia tego roku klucze do bram Rotterdamu dzierży pochodzący z Maroka muzułmanin, 47-letni Ahmed Aboutaleb.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...