Fikcja większości statystycznej to niebezpieczny fetysz, któremu ulec jest niezwykle łatwo. Co jednak, gdy liczby zmienią się na naszą niekorzyść? A dokładnie w takiej sytuacji znalazła się dziś prawie cała chrześcijańska Europa. Przewodnik Katolicki, 25 stycznia 2009
Trudno też nie zauważyć, że w Europie Zachodniej buduje się dziś głównie meczety. W czasach, gdy pustoszeją chrześcijańskie świątynie, gdy straszą zaniedbane kościoły i zbory, rządy państw unijnych przeznaczają dziesiątki milionów euro na wsparcie dla rzekomo dyskryminowanej mniejszości islamskiej. Efekt? W samych Niemczech, w których żyje dziś ponad 3,5 miliona muzułmanów, funkcjonuje dwa i pół tysiąca meczetów, a już teraz planuje się wybudowanie kolejnych 200.
Co gorsza kopulaste główki islamskich świątyń wyrastają nawet w tym miejscach, w których w ogóle nie ma muzułmanów. Nie pomagają protesty okolicznych mieszkańców. We wschodnioberlińskiej dzielnicy Pankow-Heinersdorf, w której mieszka ok. 6500 osób, przeciwko budowie pierwszego na terenie byłego NRD meczetu zebrano aż 6 tys. podpisów mieszkańców. Na próżno - meczet musi być, bo gwarantuje to niemiecka konstytucja. A że 200 tys. berlińskich muzułmanów mieszka niemal wyłącznie w zachodniej części niemieckiej stolicy, w której i tak jest już ponad 80 meczetów, nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia.
Przed budową wielkich meczetów w Niemczech od dawna przestrzega niemiecki pisarz Ralph Giordano, który nazywa je przejawem islamskiej „aspiracji do władzy i wpływu”. „Wzywam do publicznego oporu wobec planów uczynienia z Niemiec plantacji wielkich meczetów! A także do oporu wobec przerażającej ślepocie i oportunizmowi klasy politycznej, która nie dostrzega wyraźnych znaków postępującej islamizacji” - nawoływał pisarz po wybudowaniu gigantycznego, mogącego pomieścić ponad 1200 osób, meczetu we Duisburgu.
Ale także i w tym przypadku niemieckie i unijne władze pozostały głuche na jego apele. Tak samo jak głuche są na każdy głos przestrogi, nawołujący do ratowania przed upadkiem całego chrześcijańskiego dziedzictwa naszej europejskiej cywilizacji.
**********************************************************
ks. prof. dr hab. Janusz Balicki, kierownik Katedry Demografii Społecznej i Polityki Ludnościowej UKSW:
– Proces laicyzacji w państwach Europy Zachodniej zaszedł już dość daleko - co jest szczególnie widoczne w znacznym spadku praktyk religijnych - ale jednak jeśli chodzi o procent osób przyznających się do chrześcijaństwa, to jest on nadal dość wysoki.
I nic nie wskazuje na to, żeby miały zachodzić tutaj jakieś gwałtowne negatywne zmiany, a już na pewno nie należy oczekiwać, że chrześcijaństwo znajdzie się wkrótce w sytuacji mniejszości religijnej. Jak bowiem pokazuje socjologia religii i obserwacja historii ludzkości, ateizm (czy nawet obojętność religijna) nigdy nie był zjawiskiem bardzo powszechnym.
Bierze się to ze swoistego „niepokoju metafizycznego”, który jest wpisany w ludzką naturę, a który powoduje ciągłe poszukiwanie Boga, a przynajmniej próby odpowiedzi na podstawowe pytania, na jakich można dopiero oprzeć sens swojego życia. Nie wydaje się więc, by chrześcijaństwo kiedykolwiek stało się mniejszością w stosunku do ateizmu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.