Ogólny bilans pacyfizmu jako takiego nie wygląda – jak sądzę – pozytywnie.
To bowiem dobro, które zostało osiągnięte, ani nie jest wyłączną zasługą pacyfistów,
ani też dążenie do eliminacji przemocy i budowania pokoju w życiu
społecznym nie domaga się wyznawania pacyfistycznych poglądów. Teologia polityczna, 1/2003-2004
Paradoksalnie o coraz większej liczbie chrześcijan służących w wojsku świadczą kolejne fale prześladowań chrześcijan w III stuleciu. Euzebiusz z Cezarei w swojej Historii Kościelnej odnotowuje, że prześladowania rozpoczęte w 250 roku z rozkazu Decjusza objawiły, jak wielu chrześcijan służyło w armiach na Wschodzie, a Acta sanctorum podają, że - podczas kolejnej fali prześladowań – za Dioklecjana w samej Armenii stracono 1004 żołnierzy chrześcijan. To podczas tych prześladowań, w 295 roku, odmawia nałożenia signaculum i Złożenia przysięgi cesarzowi Św. Maksymilian z Numidii, którego dzisiejsi przeciwnicy służby wojskowej powołują na swego patrona. Trzeba jednak pamiętać, że jego odmowa przysięgi oraz noszenia signaculum ma sens wyłącznie religijny. Dotychczasowy neutralny charakter przysięgi oraz signaculum został bowiem naruszony przez fakt, że w 286 roku Dioklecjan nazwał się Iovius (posiadający władzę od Jowisza), a współrządzącego z nim Maksymiana Heraclius. To dlatego włożenie signaculum staje się dla Maksymiliana aktem bałwochwalstwa: „Nie przyjmę znaku ziemskiego – oświadcza namiestnikowi cesarskiemu – a jeśli mi go zawiesisz, zerwę go, bo mi na nim nie zależy. Jestem chrześcijaninem, nie wolno mi nosić na szyi medalionu cesarskiego, skoro już otrzymałem zbawienny znak Pana mojego, Jezusa Chrystusa” [5].
Drastyczność zmiany polityki cesarzy i brzemienność jej religijnych implikacji dla chrześcijan najlepiej ilustruje postawa Św. Maurycego, który dowodząc liczącym ponad 6000 żołnierzy – chrześcijan legionem tebańskim długo unikał wszelkich form idolatrii i zgodnie z sumieniem mógł twierdzić, że chrześcijańskiego żołnierza wiążą dwie przysięgi, Bogu i cesarzowi, a pierwsza jest rękojmią szczerości tej drugiej. Gdy jednak cesarze zaczęli sobie przypisywać atrybuty boskie wypowiedział im posłuszeństwo i - wedle starożytnego, choć zapewne zgodnie z ówczesną konwencją nieco ubarwionego przekazu - podjął nierówną walkę z armią Maksymiana, w czasie której wszyscy jego żołnierze zginęli [6].
Sytuacja zmieni się znacząco, gdy cesarze przyjmą chrześcijaństwo i służba wojskowa zostanie oczyszczona z naleciałości pogańskich (dotąd np. dowódca legionu był jednocześnie kapłanem celebrującym składanie ofiar oraz tzw. auspicje, które miały pomóc poznać wolę bogów i zapewnić ich przychylność). Nie oznacza to jednak wypracowania jednolitego stanowiska chrześcijan wobec służby w wojsku i uczestniczenia w wojnach skoro około roku 356 Marcin, późniejszy Święty biskup Tours, w przededniu bitwy opuszcza armię oznajmiając: „Jestem żołnierzem Chrystusa, nie mogę walczyć” [7]. Stanowisko pacyfistyczne reprezentują bez wątpienia niektórzy pisarze wczesnochrześcijańscy, szczególnie Tertulian, zwłaszcza w ostatnim okresie życia, oraz Laktancjusz, a także Orygenes, choć można się u niego dopatrzyć także początków teorii wojny sprawiedliwej. W Contra Celsum formułuje on postulat, by wszystkich chrześcijan, tak jak kapłanów pogańskich, zwolnić od służby wojskowej, by nie zbrukali się krwią. Jest to jednak stanowisko mniejszościowe. Trafnie rekapituluje stanowisko Kościoła pierwszych wieków Georges Minois: „Czy chrześcijanie mogą wstępować do wojska? Praktyka ma tutaj pierwszeństwo przed prawem: chrześcijanie służą w wojsku, jest ich nawet coraz więcej, co wskazuje, że przynajmniej po cichu pogodzono się z tą sytuacją. Ten fakt ma bez wątpienia większe znaczenie, niż zastrzeżenia podnoszone przez paru chrześcijańskich intelektualistów, z których prawie wszyscy - zauważmy - są na marginesie Kościoła” [8].