Naród i państwo: tożsamość, idea, misja

Tożsamość, pojmowana jako wartość najwyższa, wymaga nie tylko zachowania autonomii i kultury, sposobu życia, ale również oddziaływania na inne narody. Jest to niezwykle istotny element. Teologia Polityczna, 4/2006-2007




Wracając do polskiej misyjności: w okresie zaborów głównym zadaniem wszystkich pokoleń było zachowanie substancji narodowej, a dopiero na jej podstawie odrodzenie państwa. Udało się zrealizować to w okresie międzywojennym, kiedy zespolono, niejako „zszyto” polską wspólnotę złożoną z trzech zaborów. Jestem przeciwny idealizacji okresu międzywojennego, ale z wielkim uznaniem odnotowuję, że w trakcie tych zaledwie 20 lat istnienia państwa polskiego dokonały się rzeczy bardzo istotne. Czasy okupacji, a potem tego, co się dzisiaj nazywa ograniczoną suwerennością, czyli dominacji radzieckiej, doprowadziły do zaniku myślenia w ten suwerenny sposób o państwie i narodzie. Do wyjątków należała promowana przez paryską „Kulturę” idea Juliusza Mieroszewskiego i Jerzego Giedroycia. Uznając wyzwolenie się narodów spod okupacji radzieckiej za kwestię czasu, uważali, że Polska powinna na nowo ułożyć stosunki ze wschodnimi sąsiadami, budować porozumienie z Ukrainą, Białorusią i Litwą. Bylo to i jest w swej istocie swoiste zwycięstwo ducha nad materią i po 1989 roku idea ta została zinternalizowana przez polskie grupy polityczne, bez względu na ich proweniencję. Paradoksalnie m.in. poprzedni prezydent uważał się za człowieka, który ma obowiązek kontynuować ideę Giedroycia. Ideę nadal nie do końca zrealizowaną, której dopełnieniem było zaangażowanie całego społeczeństwa (nie tylko polityków czy grup społecznych) w 2004 roku w przemiany demokratyczne na Ukrainie. Było to świadectwo wyjątkowe, jednoczące cały polski naród.

M.C.: Czy jednak wejście w główny nurt integracji europejskiej nie oznacza ostateczny koniec misyjności polskiej polityki, szczególnie tej zwróconej w stronę Europy Wschodniej?

A.R.: Wręcz odwrotnie. Nową misję, porządkującą nasze myślenie, wiązałbym obecnie z Unią Europejską. W jej ramach Polska ma nieporównywalnie większe szanse, by realizować koncepcję nadrobienia straconego czasu. W moim przekonaniu największą krzywdą, jaką wyrządzono polskiemu narodowi na przestrzeni stuleci, było nie tylko pozbawienie go niepodległości, ale wyniszczenie elit intelektualnych. Represje po powstaniach w XIX wieku, „upust krwi” podczas II wojny światowej, niemieckie obozy zagłady, wymordowanie polskiej inteligencji przez hitlerowskiego okupanta i komunistów, zesłania na Sybir, do Kazachstanu, emigracja. To były największe rany, jakich doznało społeczeństwo polskie, bo społeczeństwo bez elit jest w istocie rzeczy łumem (nie chcę użyć mocniejszego słowa). Ich odbudowa jest procesem długotrwałym, w wyniku którego rodzą się struktury trochę zdeformowane, jeszcze nieokrzepłe. Dlatego tak ważne jest dla nas te pięć minut historii, które daje nam Unia.

Co nie znaczy, że nie istnieją związane z tym pewne zagrożenia. Jak choćby, wspominane już, poczucie wyższości Europy wobec Ameryki, a zarazem kompleks niższości, świadomość swej słabości, nieskuteczności, a przede wszystkim niechęć do ponoszenia ofiar. W przeciwieństwie do Amerykanów, którzy biorąc odpowiedzialność za swe decyzje, płacą ich koszty. Unia pozwala przezwyciężyć i harmonijnie połączyć dwie sprzeczne idee porządkujące rolę wspólnoty państwowej w XXI wieku: z jednej strony państwo i naród, a z drugiej – wspólnota i społeczeństwo.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...