Tożsamość, pojmowana jako wartość najwyższa, wymaga nie tylko zachowania autonomii i kultury, sposobu życia, ale również oddziaływania na inne narody. Jest to niezwykle istotny element. Teologia Polityczna, 4/2006-2007
Marek A. Cichocki: W historii często pojawiało się przekonanie, że wielkie narody to te, które przez swoją politykę realizują jakiś obiektywny, powszechny plan. Podobną wymowę ma przekonanie Hegla, że są narody, które budują historię i są narody, które tworzą zaledwie jej „mierzwę”. Polaków oraz innych Słowian zaliczał do tej drugiej kategorii. Czy obecnie w polityce międzynarodowej taki sposób postrzegania nadal odgrywa istotną rolę?
Adam Rotfeld: Z całą pewnością takie wyobrażenie jest wciąż obecne we współczesnej polityce. Często staje się ono swego rodzaju Maison d’être społeczeństwa w ramach państwa. Wszystkie państwa, bez wyjątku, istnieją nie tylko po to, żeby ułatwić funkcjonowanie społeczeństwa, ale także dla wypełnienia określonej misji.
Bardzo często jest ona związana po prostu z realizacją i ochroną własnej tożsamości narodowej. Tożsamość, pojmowana jako wartość najwyższa, wymaga nie tylko zachowania autonomii i kultury, sposobu życia, ale również oddziaływania na inne narody. Jest to niezwykle istotny element, ponieważ w przeciwnym wypadku dla wielu państw najprostszym rozwiązaniem byłoby po prostu włączenie się do większego, lepiej funkcjonującego organizmu.
M.C.: Coś w rodzaju podłączenia się do cudzej lokomotywy?
A.R.: Przykładem mogą być dzieje naszych południowych sąsiadów. Po klęsce pod Białą Górą, kiedy czeskie elity zostały wymordowane, przez bardzo długi czas naród czeski realizował się w ramach większej politycznej wspólnoty, jaką było cesarstwo. Czesi potrafili w ten sposób zachować swoją tożsamość, dążąc przez kilkaset lat do odrodzenia narodowego, które nastąpiło dopiero w XIX wieku. Możliwe więc jest funkcjonowanie państwa w szerszym systemie, ale nie bez straty istotnych dla narodu elementów.
Istnieje również inna kategoria państw, które traktują ideę, żeby nie powiedzieć ideologię, jako element konstytutywny i porządkujący. Na przykład Związek Radziecki, który był wprawdzie państwem ideologicznym, ale o bardzo silnej tradycji rosyjskiej misji. Bez znaczenia był fakt, że często najwyższe stanowiska w kierownictwie Związku Radzieckiego obejmowali nie-Rosjanie, że twórcą państwa był Lenin, a na jego czele stał Stalin, który chociaż znał rosyjską literaturę i filozofię, mówił biegle po rosyjsku, ale z bardzo silnym akcentem gruzińskim. Wiemy dziś, że pisał wiersze i śpiewał po gruzińsku – bez wątpienia element gruziński był w jego sposobie bycia bardzo istotny. Stał na czele imperium, które było kontynuacją caratu.
Kiedy na początku lat 60. ub. wieku tłumaczyłem protokoły z Jałty, Teheranu i Poczdamu, zaskoczył mnie fakt, że prawie nikt – ani Churchill i Roosevelt, ani Stalin – nie posługiwał się nazwą Związek Radziecki ale Rosja. O Armii Radzieckiej mówiono rosyjska, a o narodzie radzieckim – Rosjanie. W tych protokołach w wypowiedziach Stalina nieustannie pojawiało się pojęcie Rosji. Jednoznacznie uważał się za kontynuatora myśli rosyjskiej. Idea rosyjskości była dla niego niezwykle ważna. Dał temu wyraz w jednym z najważniejszych swoich przemówień z czerwca 1945 r., kiedy wygłosił apoteozę narodu rosyjskiego. Idea rosyjska sprzężona w czasie caratu z religią prawosławną, która nadawała jej duchowy wymiar, po rewolucji październikowej była ściśle związana z misją, jaką to państwo chciało spełnić w odniesieniu do reszty świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.