Zaniedbanie to najbardziej typowa przyczyna stanu strapienia, najbliższa acedii. Święty Ignacy Loyola mówi: „ponieważ jesteśmy oziębli, leniwi lub niedbali w naszych ćwiczeniach duchowych; i tak z powodu naszych win oddala się od nas pocieszenie duchowe” Głos ojca Pio, 56/2009
Miłe złego początki
Również i ja w nowym miejscu zamieszkania pełen byłem entuzjazmu. Dla typowego mieszczucha, jakim byłem, domek w lesie, z dala od szosy, wydawał się rajem, ale pierwsza lekcja pokory przyszła bardzo szybko. Był środek zimy. W gajówce nie było zbytnich wygód i aby utrzymać jako taką temperaturę, trzeba było palić w kaflowym piecu. Któregoś dnia rano obudził mnie chłód. Zamiast jednak przyjąć z pokorą ten niepokojący znak i od razu zareagować, postanowiłem jeszcze trochę pospać, głębiej opatulając się kołdrą.
Błąd był ewidentny, bo z każdą chwilą było coraz zimniej i kiedy później, cały dygocąc, popędziłem do drewutni, aby narąbać drewna, okazało się, że zamarznięte kloce nie poddają się łatwo uderzeniom siekiery. Potem pojawił się kłopot z rozpałką, bo w wystygłym piecu zmrożone szczapy nieprędko chciały się rozpalić, a kiedy w końcu się to udało, trzeba było czekać, aby piec się rozgrzał i zaczął oddawać ciepło wychłodzonemu pomieszczeniu. Ta przygoda nauczyła mnie, że dla mojej nowej formy życia wewnętrzna dyscyplina jest podstawą.
To trywialne doświadczenie można z powodzeniem odnieść także do bardziej poważnych elementów naszego funkcjonowania, a zwłaszcza do życia duchowego. Nieraz z powodu różnych zaniedbań sami wpędzamy się w trud i zniechęcenie. Zaczyna się niewinnie, od rezygnacji z wierności naszemu życiu modlitewnemu.
Tłumaczymy się brakiem czasu, zmęczeniem, zbytnim zapracowaniem. Kiedy jednak pozwalamy na przedłużenie się tego stanu, niepostrzeżenie tracimy wewnętrzny dynamizm, a na koniec wpadamy w chroniczne niezadowolenie z siebie i zniechęcenie. Jest to tym bardziej dotkliwe, że naprawienie szkody zwykle wymaga o wiele więcej pracy i zaangażowania, niż gdybyśmy pewne zadania ascetyczne wykonali we właściwym czasie. Łatwiej bowiem dorzucić do pieca parę drew, niż rozpalać od nowa wystygłe palenisko.
Zaniedbanie to najbardziej typowa przyczyna stanu strapienia, najbliższa acedii. Święty Ignacy Loyola mówi: „ponieważ jesteśmy oziębli, leniwi lub niedbali w naszych ćwiczeniach duchowych; i tak z powodu naszych win oddala się od nas pocieszenie duchowe”.
Wówczas najlepszym sposobem walki z takim stanem jest wewnętrzna mobilizacja. „Jest rzeczą wielce pomocną – pisze św. Ignacy – usilnie zmieniać samego siebie [nastawiając się] przeciw temu strapieniu, np. więcej oddając się modlitwie, rozmyślaniu, rzetelniejszemu badaniu [sumienia] i do pewnego stopnia pomnażać nasze praktyki pokutne”.
To zresztą charakterystyczna dla duchowości ignacjańskiej zachęta, zwana zasadą agere contra (działać przeciw). Mówi ona o tym, że jeśli człowiek spostrzega w sobie tendencję do jakiejś przesadnej postawy powinien wybierać coś przeciwnego. Przykładowo: jeśli ktoś odczuwa znudzenie modlitwą i najchętniej by z niej zrezygnował, powinien skłonić się do modlitwy przedłużonej, bo wtedy to on panuje nad sobą, a nie jego wygodnicka natura.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.