Bóg mormonów ma w sobie wiele z bogów pogańskich. Samych mormonów poganami nazwać nie można, mają do Boga relacje pozytywną, silnie emocjonalną. Wierzą, że stworzył On świat, że jest poza czasem i – jak głosi nauka – nie ma On niedoskonałości Sekty i Fakty, 37/2008
Ów Bóg, choć lepiej nazwać Go owym bóstwem, to właśnie te trzy osoby – wszystkie cielesne, różne i od siebie niezależne, ale zjednoczone w jednym celu. Przez wspólne realizowanie dla człowieka Planu Wiecznego Postępu, doprowadzającego uczciwych do zbawienia i życia wiecznego w nowej Jerozolimie utworzonej na kontynencie amerykańskim, są dla ludzi jednym. Na karę, jaką otrzymają źli ludzie, wpływ będzie miało tylko ich życie, nie natomiast grzech pierworodny, który – jak wierze – nie miał dla ludzkości żadnego znaczenia i konsekwencji.
Centralną postacią Planu jest Jezus Chrystus, który jest synem Boga Ojca, pierworodnym choć nie jedynym. Oprócz niego, Bóg miał ich całą masę, w tym wszystkich nas, ludzi, preegzystujących przed początkiem świata i czasu u boku naszego Ojca. Kim była matka, nie wiemy. Nie wiemy też, czy Bóg miał jedną żonę, czy dwie, czy więcej, czy była nią też Maryja matka Chrystusa. Bo niby skąd i po co nam to wiedzieć?
Coś nie tak
Wróćmy jednak do rzeczywistego świata. Czytając prace na temat mormonów, można w nich odnaleźć szereg niekonsekwencji logicznych. Odniosłem wrażenie, że ten Kościół nie tyle służy temu, by myśleć, lecz po prostu temu, by w nim żyć. Głównym filarem wydała mi się moralność, pod którą mogłoby się podpisać wielu katolików, choć i w niej znaleźć można pewne niekonsekwencje.
Bo jak wyjaśnić przekonanie mormonów, że Bóg, najwyższy autorytet moralny, w którym najpełniej łączyć się powinna mądrość moralna z życiem moralnym, mógł mieć kilka żon? W dodatku prawa tego, od objawienia w 1890 roku, zakazał ludziom. I choć poligamia Boga nie jest oficjalną nauką Kościoła mormonów, to wcale on tej możliwości nie wyklucza. Z tym problemem wiąże się kolejny.
Otóż Bóg mormonów ma w sobie wiele z bogów pogańskich. Samych mormonów poganami nazwać nie można, mają do Boga relacje pozytywną, silnie emocjonalną. Wierzą, że stworzył On świat, że jest poza czasem i – jak głosi nauka – nie ma On niedoskonałości.
Bogowie olimpijscy zaś, zastali już świat stworzony, wszystkie wartości nie były ich tworem, to bogowie byli odnoszeni do wartości, a nie wartości do bogów, one były od nich niezależne. Bogowie mieli cechy charakteru i potrzeby podobne do ludzkich, byli wyobrażani na ich kształt. Po części tak właśnie jest z bóstwem mormońskim. Jego antropomorfizacja jest zbyt dosłowna. On nie jest Jednością, w której zawarte są wszystkie doskonałości, wszystkie dobra. Cechy i przypadłości są mu niejako przypisane. Ale skoro nie on jest ich twórcą, to skąd się wzięły?
Mormońska wizja człowieka trąci „ponuractwem”. Nie ma grzechu pierworodnego, nie ma więc wyjaśnienia grzechu jako takiego, jego pochodzenia. Jedyne wyjaśnienie jakie wydaje się możliwe, to takie, że ten grzech po prostu jest w człowieku, jest częścią niego. Czy wobec tego każdy z nas jest zły z natury?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.