Mormoni

Bóg mormonów ma w sobie wiele z bogów pogańskich. Samych mormonów poganami nazwać nie można, mają do Boga relacje pozytywną, silnie emocjonalną. Wierzą, że stworzył On świat, że jest poza czasem i – jak głosi nauka – nie ma On niedoskonałości Sekty i Fakty, 37/2008



Dokonane przez spadkobierców Smitha wyjaśnienie trójjedyności jest – z ludzkiego punku widzenia – na pozór dość logiczne. Bóg może rzeczywiście wydawać się człowiekowi jeden, skoro wszyscy trzej działają względem niego tak samo. Wyobraźmy sobie bowiem studenta, który otrzymuje od pewnej fundacji pieniądze na naukę i co miesiąc z konta fundacji na jego konto wpływają pieniądze. Dla naszego studenta fundator jest jeden. Tylko dalej wyobraźmy sobie, że ta fundacja składa się z pięciu osób i wszystkie wpłacają po tyle samo. Faktycznie zatem fundatorów jest kilku. Analogicznie wygląda sprawa z rzekomą trójjedynością Boga mormonów.

Cała słabość teologii mormonów, jako niby chrześcijan, sprowadza się do braku podstaw myślicielskich, do niewyjaśnienia prawd wiary w sposób racjonalny. Mimo iż uważają oni, że jest to możliwa droga poznania, to z niej nie korzystają. Można twierdzić, że Bóg jest wszechobecny, ale jak to się ma do jego materialnego ciała? Jak ma się wiara w jego niezmienność, do tego, że zmienne są zasady moralne? Jak ma się przekonanie, że jest nieograniczony, do tego, że wartości i przypadłości są spoza niego? Jak to może być, że jest jeden, skoro w doktrynie mormońskiej jest ich trzech i są oni de facto względem siebie niezależni?

Albo refleksja nad historią. Mormoni twierdzą, że Kościół katolicki zaczął głosić błędne nauki po śmierci ostatniego z Apostołów – Jana. Więc jak to jest, że kanon ksiąg Nowego Testamentu – spisanych między 50 a 100 rokiem, a przez kilka kolejnych wieków dyskutowany i ustalany przez tenże Kościół – sami mormoni uznają bez wielkich zmian za obowiązujący?

Również teza o przybyciu na kontynent amerykański w VI w. p. n. e. plemienia z Bliskiego Wschodu, kiedy nawet nie istniała busola, wydaje się co najmniej podejrzana. Jest to oczywiście tylko wiara, której sam Kościół mormonów nie próbował w szczególny sposób udowodnić historycznymi badaniami. Cóż więc począć w sytuacji, gdy wydarzenia i miejsca opisane w Księdze Mormona nie mają odniesienia do rzeczywistości?

Trochę na obronę

Mniej sceptycznie odniósłbym się za to do chrzczenia zmarłych. Ludzie oburzeni tym faktem chyba zapominają, że sama formułka nie jest zaklęciem, złym urokiem. Sama w sobie nie ma mocy uczynienia mormonów z martwych ludzi. Mało tego, daje ona taką możliwość – jak wierzą spadkobiercy Smitha – jedynie tym, którzy ten chrzest przyjmą. Dla osób żyjących, pewnych własnej wiary, jest ona tylko pustymi frazesem.

Niesprawiedliwością i nieprawdą jest jednak twierdzenie, że wiara mormonów jest ślepa. Jak każda religia, w pewien sposób uzasadnia ona swe prawdy: czasem lepiej, a czasem gorzej. Inną sprawą jest wkładanie im w usta czegoś, czego nie twierdzą – jak to, że Bóg mieszka na planecie Kolob (jest to taki odpowiednik

Nieba, żaden drogowskaz tam nie poprowadzi) czy że Jezus został ukrzyżowany za poligamię. Nieprawdą jest też wcielanie przez nich w swe szeregi na siłę, przez złą perswazje. Żadna osoba przed pełnoletniością bez zgody rodziców ochrzczona być nie może, a w niedzielnych spotkaniach można uczestniczyć, nie będąc zaczepionym przez nikogo.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...