Niepotrzebna miękkość serca

Losami dzieci zmarłych bez chrztu zajmie się Międzynarodowa Komisja Teologiczna. Tygodnik Powszechny, 42/2004




Tego rodzaju pogląd, utrzymywany przez wielu, doktrynalnie został przypieczętowany w XII w. przez papieża Eugeniusza VII: “Dusze tych, którzy umierają w uczynkowym grzechu śmiertelnym albo w samym tylko pierworodnym, natychmiast dostają się do piekła, nierównymi jednak karami są karane”. Stanowisko to opierało się przede wszystkim na jednym założeniu: bez chrztu z wody w żaden sposób nie można podobać się Bogu. Oczywiście, jest jeszcze tzw. chrzest pragnienia, który jednak może być zbawienny dla wszystkich, tylko nie dla najmniejszych, które wszak do wykrzesania w sobie takiego pragnienia są niezdolne.

“Niemiłosierne” stanowisko nie spotkało się jednak z uznaniem wszystkich teologów. Spora ich część na wieczne losy nieochrzczonych dzieci patrzyła łagodniejszym okiem, starając się uchronić je przed karami piekielnymi. Owszem, dzieci te - twierdzili - nie mogą cieszyć się zbawieniem czy wiecznym szczęściem nadprzyrodzonym, do którego bramą jest tylko chrzest, ale dla nich przygotowane jest tzw. szczęście naturalne. Św. Tomasz z Akwinu pisał: “Jakkolwiek dzieci nieochrzczone są odłączone od Boga, jeśli chodzi o zjednoczenie przez chwałę, to jednak całkowicie nie są od Niego odłączone. Owszem, są z Nim zjednoczone przez uczestnictwo w dobrach naturalnych; i w ten sposób będą mogły cieszyć się Nim przez naturalne poznanie i miłość”. Doktrynalnym wzmocnieniem tego stanowiska stało się nauczanie papieża Innocentego III (1201): “Karą grzechu pierworodnego jest brak oglądania Boga; karą [ciężkiego] grzechu osobistego jest męka wiekuistego piekła”.

Wśród teologów nie brakło również takich, których można określić mianem miłosiernych. W ich oczach dzieci, które zmarły bez chrztu, mogą dostąpić wiecznego zbawienia, oglądania Boga i szczęścia nadprzyrodzonego. Co prawda, stanowisko to nie mogło powoływać się na jakąś ważniejszą tradycję teologiczną czy stwierdzenia Urzędu Nauczycielskiego, niemniej jego przedstawiciele usiłowali na różne sposoby teologicznie uzasadnić niebo dla tych dzieci. Jedni twierdzili, że Bóg zbawia je ze względu na modlitwę rodziców, inni - przez wzgląd na modlitwę Kościoła, jeszcze inni uważali, że miejsce chrztu zastępuje u nich śmierć, która ma znamiona męczeństwa, otwierającego przed umierającym niebo. Współcześnie popularnością cieszy się hipoteza “decyzji ostatecznej”, według której dzieci w “momencie” śmierci osiągają, można by rzec, dorosłość, a tym samym w tej ostatniej “chwili” mogą opowiedzieć się za Bogiem. Na skraju wieczności dostąpią więc czegoś w rodzaju chrztu pragnienia.
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...