Co powiedział TW „Andrzej"

Donosy na księdza Józefa Tischnera Tygodnik Powszechny, 4 marca 2007




„Wojtyła go forował"

Latem 1975 r. na polanie Sumolowej nad Łopuszną postawił bacówkę: drewniany, dwuizbowy domek, pozbawiony prądu i innych wygód, za to znakomicie nadający się do pracy i odpoczynku. Od tej pory znów zaczął jeździć w bliskie sobie strony i przy okazji – wpadać na plebanię w Łopusznej.

Z doniesień TW „Andrzeja" spisanych w latach 1977-81 wynika, że Tischner czuł się tam swobodnie. Ze swoim współbratem w kapłaństwie dzielił się m.in. opiniami na temat księży Blachnickiego i Macharskiego, opowiadał też o swoich wrażeniach ze zjazdu „Solidarności". Ten z kolei nie tylko przekazywał esbekom to, co usłyszał od Tischnera, ale powtarzał też opinie krążące na jego temat wśród księży z sąsiednich parafii. Nie były one bynajmniej przychylne; niektóre z nich – jak pogląd, że „Tischnera należałoby najpierw ochrzcić, niż czynić biskupem" (w 1978 r. pojawiły się spekulacje, że to on zostanie następcą kard. Wojtyły w Krakowie) – zdarzało mi się słyszeć jeszcze w roku 2000, kiedy zbierałem materiały do biografii księdza.

Nawiasem mówiąc, miałem wtedy pomysł, żeby w oparciu o wszystkie plotki, które udało mi się zgromadzić, stworzyć jego „życiorys alternatywny", biografię na opak. Ks. Tischner musiałby w niej być oczywiście Żydem, ale zarazem... potomkiem jakiejś arystokratki, która łożyła na jego utrzymanie i studia zagraniczne. Doniesienia TW „Andrzeja" też co nieco by do tej alternatywnej biografii wniosły. Pomijając pojedyncze absurdy, na jedno warto zwrócić uwagę: w doniesieniach tych zapisana została – bezpośrednio i pośrednio – rosnąca niechęć do Tischnera nie tylko ze strony samego TW, ale również innych duchownych. Oto, dla przykładu, fragment notatki sporządzonej 24 sierpnia 1982 r. przez podporucznika SB Zbigniewa Zwolińskiego (był to trzeci oficer prowadzący TW „Andrzeja"; pierwszy, wspomniany Majka, był już wówczas naczelnikiem Wydziału IV SB w Krakowie): „Księża spiscy oraz inni, którzy go [Tischnera – red.] znają, uważają go za człowieka o wygórowanych ambicjach. Za czasów kard. Wojtyły był on przez niego forowany, gdyż Wojtyła lubił się obstawiać naukowcami, a do takich właśnie ks. Tischner się zaliczał".

TW „Andrzej" miał osobiste powody, żeby odnosić się do Tischnera z rezerwą. W donosie z marca 1984 r. czytamy, że proboszcz z Łopusznej „unika bliższych kontaktów towarzyskich z ks. Tischnerem, gdyż za ks. Tischnerem »wleką« się stale jego liczni znajomi". Kilkakrotnie znajomi ci „zwalali się" mu wraz z księdzem na plebanię, a on „musiał ich gościć, karmić itp.".

Szczególnie trudny do zaakceptowania był dla proboszcza przebieg uroczystości z okazji jubileuszu 25-lecia kapłaństwa ks. Tischnera, która odbyła się w Łopusznej w 1980 r. Jak wynika z obszernego doniesienia na ten temat, proboszcz zaproponował, że chętnie podejmie gości księdza profesora. Tischner propozycję przyjął i oświadczył, że spodziewa się ok. 50 osób. Proboszcz był zaskoczony tak dużą liczbą, ale nie wypadało mu już się wycofać. „W efekcie w dniu tym gościł u siebie ok. 100 osób, w tym nieliczną grupę księży dekanalnych", za to liczne grono przyjaciół, m.in. „redaktorów »Znaku« i »Tygodnika Powszechnego«".
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...