Kościół lubi się celebrować... To nie jest specjalnie ewangeliczne. Tygodnik Powszechny, 13 maja 2007
Kościół lubi się celebrować: wasza ekscelencjo, księże infułacie, biskup mieszkający w pałacu.... – To nie jest specjalnie ewangeliczne – mówi Moris Maurin, mały brat Jezusa. – Kościół jest wiarygodny tylko wtedy, kiedy żyje tym, co głosi. Jezus zbawił nas nie jako król, ale jako brat.
Białego domku w podwarszawskim Truskawiu zazdrośnie strzeże czarna suczka. Pilnuje szczeniaka i za furtkę nie wpuszcza nikogo poza czterema zakonnikami. Nad dzwonkiem napis: „Mali Bracia Jezusa".
– To nie jest żaden klasztor – mówi brat Wojtek, nieco przygarbiony 34-latek, odpowiedzialny (czyli przełożony) wspólnoty z Truskawia. – Każdy może zobaczyć, jak mieszkamy. Nie ma muru, nie ma nic do ukrycia. Żyjemy jak zwykli ludzie.
W niewielkim pokoju na parterze mieszka Moris Maurin. 78 lat, dżinsy, stare skórzane pantofle, ciemnoniebieska cyklistówka. Do niebieskiego swetra przypięty krzyżyk. Głowa okrągła jak piłka, z resztką siwych włosów. Uśmiechnięte niebieskie oczy i długi, skrzywiony w lewo nos.
Moris odgania psa, żeby goście mogli bezpiecznie dojść do drzwi.
Karol
W 1916 r. 15-letni muzułmański fanatyk wywlókł Karola de Foucauld z pustelni i zabił go strzałem w głowę. Urodzony w 1858 r. de Foucauld był ateistą i oficerem wyrzuconym z armii za skandal obyczajowy (okłamał dowódców, że towarzysząca mu w koszarach tancerka jest jego żoną). Podróżował po algierskiej pustyni. Po kilku latach wrócił do Paryża i w 1886 r. nawrócił się podczas spowiedzi. Nie chciał już nigdy rozstawać się z Bogiem, więc wstąpił do trapistów. Życie mnicha mu nie wystarczyło. Pojechał do Nazaretu i został ogrodnikiem u klarysek. Całymi nocami leżał krzyżem w kaplicy. Trapiści wzywali go do Francji, miał zostać księdzem. Ale Karol znów poszedł na pustynię. W oazie Beni-Abbes zamieszkał wśród koczowniczych Tuaregów. Dla braci, którzy chcieliby pójść jego śladem, napisał regułę.
Wtedy nie znalazł się nikt. Kiedy do jego pustelni weszli wrodzy Tuaregom Senussowie, był sam.
W 2005 r. został beatyfikowany.
Biografią saharyjskiego nieudacznika zachwycił się Rene Voillaume. Jako kleryk w paryskim seminarium zebrał czterech kolegów. Złożyli śluby i postanowili żyć według spisanych przez de Foucauld zasad. W 1933 r. założyli wspólnotę na Saharze. Odcięli się od świata i poświęcili kontemplacji.
W 1936 r. na pustynię przyjechała 40-letnia Magdalena Hutin, od dzieciństwa zafascynowana Karolem de Foucauld i pragnąca żyć tak jak on. Dwa lata później, już jako zakonnica, spotkała w Beni-Abbes o. Voillaume'a. Wspólnie doszli do wniosku, że kontemplację trzeba połączyć z życiem w świecie i z dzieleniem go z najbiedniejszymi. W latach 50. zakładali małe wspólnoty braci i sióstr – po trzy, cztery osoby. W 1967 r. Watykan uznał powstanie nowego zgromadzenia zakonnego.
Doświadczył wszystkiego
Kiedy brat Moris coś opowiada, często chwyta rozmówcę za łokieć. Na pożegnanie przytula. – Jestem przekonany, że Jezus z Nazaretu dotykał ludzi. Nie potrzebował tego, by ich uzdrawiać, ale On tego pragnął, bo ich kochał – mówi mały brat Jezusa.
– Nawróciłem się, kiedy miałem 23 lata – zaczyna opowieść o swoim życiu. Kiedy miał 10 lat, ojciec odszedł z inną kobietą, matka też sobie kogoś znalazła. Zamieszkał u dziadka. Wybuchła wojna. Przenieśli się na południe Francji, do Prowansji. Brakowało jedzenia i ubrań, ale było bezpiecznie. – Niemcy byli głównie na północy kraju. Do naszej wsi w górach nie doszli. Tam było tyle skał, że nawet koniem nie dało się wjechać.
Miał 19 lat, kiedy wrócił do Paryża. Zamieszkał u dalekich krewnych. – Byłem zbuntowany. Bolało mnie to, co zrobili mama i tata. Widziałem, że w innych rodzinach dzieje się to samo. Nie byłem w stanie zaangażować się w miłość. Moralnie upadałem coraz niżej.
Wojna nie odebrała Paryżowi sławy miasta uciech. U stóp wzgórza z bazyliką Sacré-Coeur pyszniła się dzielnica czerwonych latarni. Zagubione dusze szukały zapomnienia w kabarecie, gdzie półnagie tancerki wywijały nogami w rytm kankana.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.