Pewność, że żyjemy w państwie, którego wymiar sprawiedliwości jest wiarygodny, to sprawa fundamentalna. Tygodnik Powszechny, 10 czerwca 2007
„Sire, są jeszcze sędziowie w Berlinie" – rzekł pewien młynarz do Fryderyka II. Król Prus chciał zburzyć hałasujący młyn, który sąsiadował z jego letnią rezydencją. Sąd nie pozwolił.
Ta historia jest wymyślona (historycy dowiedli tego dawno temu), ale trwa w świadomości pokoleń jako legenda o prostym człowieku, który stawił czoło władcy, odwołując się do zasad sprawiedliwości i praworządności. Popularna nie tylko w Niemczech, stała się „skrzydlatym słowem": przywołuje się ją jako komentarz do sprawiedliwych wyroków, dla podkreślenia wiarygodności wymiaru sprawiedliwości.
Ale nie tylko dlatego cytujemy ją w tym miejscu – po tym, jak katowicki sąd skazał, po kilkunastu latach, morderców spod kopalni „Wujek". Legenda o młynarzu ma głębszy wymiar: to symbol państwowości opartej na wiarygodnym sądownictwie. Prusy nie były państwem wolności obywatelskich i fakt, że ich obywatele nie odczuwali powszechnie tego braku jako dolegliwości, historycy tłumaczą i tym, iż rekompensowało go poczucie, że żyją w kraju, w którym obywatel może skutecznie bronić się przed absolutystycznym państwem w sądzie (przypomina się tu i polski wątek: słynny wóz Drzymały).
Co to ma wspólnego ze współczesną Polską? Bardzo wiele. Pewność, że żyjemy w państwie praworządnym i sprawiedliwym, którego wymiar sprawiedliwości jest wiarygodny, to sprawa fundamentalna dla młodej demokracji i jej społeczeństwa, które wcześniej przez kilkadziesiąt lat żyło w poczuciu, że prawo jest martwe, a wymiar sprawiedliwości to posłuszne narzędzie władzy. Takim krajem była PRL: bezprawia, braku zaufania i porwanych więzi społecznych.
Skoro mówimy dziś o tym, że przestępstwa z czasów PRL-u – popełniane „na licencji" państwa przez jego funkcjonariuszy – pozostały nieosądzone, to mówimy nie tylko o braku sprawiedliwości. Stawką jest coś jeszcze: właśnie przywrócenie pewności, że żyjemy nie tylko w kraju wolnym, ale także w kraju reguł, do których obywatel może odwołać się przed sądem. Kryzys wymiaru sprawiedliwości związany jest również z tym czynnikiem.
Problem dotyczy nie tylko Polski, lecz wszystkich krajów Europy Środkowej. Mówiąc o systemie narodowosocjalistycznym, Hannah Arendt napisała, że był to „zorganizowany brak odpowiedzialności". Podobnie komunizm: po 1989 r. okazało się, że trudno jest rozliczyć dyktaturę przy pomocy instrumentarium państwa prawa i oddać poszkodowanym sprawiedliwość. Zwłaszcza gdy szwankuje wola polityczna i brakuje struktur: w latach 90. – aż do powstania IPN, do którego włączono Główną Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – wymiar sprawiedliwości nie wysilał się: do 1998 r. osądzono tylko 28 sprawców zbrodni, z czasów stalinowskich (m.in. Adama Humera).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.