Kobiety tworzą tu porządek wewnętrzny. Tygodnik Powszechny, 26 sierpnia 2007
Elżbieta, niepracująca: – Dobrze słuchać takich rzeczy. Kobieta czuje, że coś znaczy. Ale to tylko teoria, od święta. Moją sąsiadkę ciągle bije mąż. Dzień w dzień. A w niedzielę idą do kościoła. To zwykła hipokryzja. I dodaje: – Źle, że mężczyźni mają swoją pielgrzymkę do Piekar, a kobiety idą oddzielnie. Powinni wszyscy iść razem. I niech biskup głośno powie przed tymi chłopami, że kobieta jest taka ważna. Żeby mój mąż zrozumiał, że beze mnie i bez mojej pracy w domu i z dziećmi nie dałby rady. Gdyby tak się stało, to byłby prawdziwy cud.
Na jakie twoje pytanie powinien odpowiedzieć Kościół, ksiądz, biskup? – zaczepiłam kilka koleżanek Ślązaczek, praktykujących katoliczek, aktywnych zawodowo. Odpowiadały podobnie: Jak dać sobie radę z samotnością, gdy mąż wyjechał za pracą? Jak dobrze wychować dziecko? Jak połączyć pracę z życiem rodzinnym? Czy grzeszę, gdy dopuszczam możliwość aborcji w sytuacji, gdy moje życie byłoby zagrożone?
Julia, studentka: – Nie bardzo rozumiem, dlaczego powinnam poświęcać się dla rodziny i zaharowywać, gdy jestem wykończona. Czy muszę być męczennicą? Czasem się zastanawiam, co mnie trzyma przy Kościele, który każe mi robić to, na co nie mam najmniejszej ochoty.
Anna, nauczycielka: – Chciałabym, żeby księża mi wytłumaczyli, dlaczego feminizm i równouprawnienie są według nauki Kościoła złe. Przecież w dzisiejszym świecie nie będzie już powrotu do tradycyjnej rodziny, gdy ojciec zarabia, a matka siedzi w domu i wychowuje dzieci.
Ksiądz ze Śląska (anonimowo): – Kościół z trudem nadąża za zmianami w świecie. Nie mamy nawet języka do opisania tych zjawisk, nie mówiąc już o języku nowej ewangelizacji. W praktyce duszpasterskiej zakazane są słowa z języka codziennego: partnerstwo (bo księżom kojarzy się bardziej z konkubinatem niż z równouprawnieniem w rodzinie) i feminizm (bo księża znają go z telewizyjnych manifestów Kazimiery Szczuki, a zapominają, że używał go Jan Paweł II).
Prof. Szczepański prowadził badania w grupie młodych Ślązaczek, katoliczek. Wszystkie pochodziły z rodzin robotniczych: ojcowie – górnicy, matki – niepracujące lub zatrudnione w kopalnianych sortowniach. Współpracownicy profesora pytali kobiety o rodzinę. Wyniki ich zaskoczyły: każda z respondentek deklarowała potrzebę partnerstwa w rodzinie, dopuszczały konkubinaty i wspólne życie przed ślubem; jeśli dziecko, to jedno i w sytuacji, gdy nie zagraża pozycji zawodowej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.