Uczniowie rozpoznają i wierzą, uczeni w Piśmie odczytują Jezusowe roszczenie jako bluźnierstwo, Tomasz Węcławski banalizuje. Tygodnik Powszechny, 16 marca 2008
Nieufność Węcławskiego wobec redakcyjnej pracy świadków Jezusa (podkreślana także w „Zanikającej opowieści”, „TP” nr 9/08) jest reliktem liberalno-racjonalistycznych podejść do ewangelii sprzed 50 lat, dziś niepodzielanym przez egzegetów. Kolejne etapy głębszego rozumienia faktów i prawd źródłowych bada się metodą historii redakcji. Dzięki niej można dotrzeć do „pamięci Jezusa” (w sensie historii Jezusa) i „pamięci o Jezusie” (w sensie rozumienia jej w rodzących się wspólnotach chrześcijańskich; zob. G. Segalla, „Teologia del Nuovo Testamento”, Torino 2005 – tu także dynamiczne, historyczno-eklezjalne rozumienie kanonu jako anamnesis rozwijającej się we wspólnocie strzegącej i pogłębiającej swą tożsamość – w wykładach Węcławskiego mamy jego przestarzałe rozumienie).
Spłaszczeniem „ruchu Jezusa” i Jego postaci jest także wyłączenie z rekonstrukcji wiarygodnych historycznie cudów. Są one znakami przychodzącego w Nim „Królowania Boga”, czyli osobowej Obecności Boga, jego Mocy przemieniającej człowieka także w wymiarze cielesnym. Posłannictwo Jezusa „Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie” (Dz 2, 22). Dlatego tylko Jezus używa sformułowania dynamicznego „przyszło Królestwo Boże” (czas przeszły dokonany: engiken – przyszło i jest obecne; Mk 1, 15; Mt 10, 27), nieznanego nigdzie wcześniej (w Starym Testamencie występuje forma pasywna „Bóg króluje” albo „jest Królem” nad Izraelem). To wyraźna aluzja do Boga, który „przychodzi” („Odwagi, oto wasz Bóg przychodzi” – Iz 35, 4; por. 4, 5; 40, 9-10; Za 14, 5). Królestwo oznacza obecność Boga. „Bóg przyszedł” i jest obecny „pośród was” – głosi Jezus, wskazując siebie, a zwłaszcza dokonywane egzorcyzmy i cuda (por. Łk 11, 20).
Cuda Jezusa nie są wytworami wyobraźni ewangelistów, powstałymi, aby go przedstawić jako „zmartwychwstałego Pana” – jak twierdzi Węcławski – ale „tradycje o nich pochodzą od historycznego Jezusa, który świadomie zdecydował, aby w takim świetle odsłaniać swą osobę przed idącymi za Nim Izraelitami” (J. P. Meier, „The Present State of the »Third Quest« for the Historical Jesus”, „Biblica” 80/1999). Po zmartwychwstaniu cuda dokonane przed Paschą stały się dla uczniów tylko bardziej zrozumiałe, dostrzeżono ich sens jako znaków ostatecznego uzdrowienia człowieka ze śmierci i podkreślono to w redagowanych narracjach. Nawet Klaus Berger, cieszący się zaufaniem poznańskiego wykładowcy, wykazuje, że cuda Jezusa mają własną logikę, wprawdzie obcą prawom przyrody, ale niepozbawioną przez to racjonalności i prawdziwości („Czy wolno wierzyć w cuda?”, Poznań 2006).
Kolejny problem to pominięcie w rekonstrukcji prorockiego gestu, jaki Jezus spełnia w świątyni w Jerozolimie (poświadczonego przez wszystkie ewangelie i Dz 6, 13-14 – powód męczeństwa Szczepana; lata trzydzieste!), oraz równie mocno udokumentowanej Ostatniej Wieczerzy (ewangelie i Paweł), podczas której w słowach nad chlebem i winem Jezus wyjawia sens swojej śmierci (rzecz w tym, że nie w kluczu „klęski”, lecz właśnie ofiary ekspiacyjnej i ofiary nowego Przymierza; Mk 14, 22-24). Jego wypowiedź o piciu nowego kielicha w Królestwie Bożym (Mk 14, 25) nawiązuje do wcześniejszej zapowiedzi śmierci i zmartwychwstania, której uczniowie nie rozumieli, a nawet „bali się Go pytać” o jej sens – Mk 9, 31 n. Za słowa wypowiedziane przeciw świątyni, o której losach tylko Bóg (!) mógł się wypowiadać (por. Jr 7, 1-15; 26, 6-19), Jezus został aresztowany, osądzony i wydany Rzymianom. Analizę historyczną świadectw o obu zdarzeniach przeprowadzam w książce „Pascha Jezusa odpowiedzią na grzech świata” (Lublin 2003). Nie ulega wątpliwości, że zmieniają one – również na płaszczyźnie religijno-socjologiczno-psychologicznej – obraz „ruchu Jezusa”, jego celu i dynamiki rozwoju.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.