Nauczyciele nie mogą liczyć na wsparcie rodziców w sytuacjach konfliktowych. Uznają ten brak współpracy za problem szkoły, jeszcze ważniejszy niż przemoc. Tygodnik Powszechny, 13 kwietnia 2008
Z ogłoszonego właśnie raportu „Diagnoza szkolna 2008” wynika, że przytłaczająca większość uczniów jest szczęśliwa, podobnie jak większość nauczycieli. Ci ostatni biją pod tym względem dorosłych Polaków z innych grup zawodowych. Jeśli jednak ktoś oczekiwałby po tym wstępie sielankowego obrazka, ten się zawiedzie...
Oto Jaś. (Tak będziemy nazywać ucznia obojga płci, biorącego udział w badaniach ankietowych składających się na „Diagnozę szkolną 2008”). Ma od 11 do 19 lat, uczęszcza do jednej z prawie trzystu szkół publicznych w kraju, od podstawówki do szkoły średniej. Jest dzieckiem internetu, spędza przy nim kilka godzin dziennie, przeważnie w domu, ale i w szkole. Niemal co trzeci należy do jakiegoś klubu sportowego. Czyżby taki właśnie grzeczny styl obrał sobie polski uczeń? Nic bardziej złudnego. Bo nasz Jaś okazuje się jednocześnie namiętnym palaczem (w wieku siedemnastu lat pali 33 procent nastolatków). Gimnazjaliści sięgają dziś po papierosa częściej niż przed rokiem, podobnie jak po narkotyki. I piją alkohol: w ciągu ostatnich 12 miesięcy miało z nim do czynienia 90 procent uczniów, a dziewczęta idą w tej „konkurencji” łeb w łeb z chłopakami.
Naszym babciom zapewne włosy stanęłyby na głowie, gdyby poznały jeszcze jeden sekret Jasia: on się lubi kochać, i to w coraz młodszym wieku. Znacznie przybyło uczniów, którzy przeżywają inicjację seksualną tuż po skończeniu gimnazjum.
Kiedy już wiemy, co Jaś wyczynia w wolnych chwilach, przyjrzyjmy się mu na lekcjach.
Zapewne wielu nauczycieli zdziwi się, że zwiększyła się liczba uczniów, którzy na szkołę narzekają, a na zajęciach szkolnych okropnie się nudzą. Ale czy będzie to zdziwienie zasadne? Nie. Bo choć wiadomo, że większość ludzi to wzrokowcy, forma wykładu (zapamiętywanego przez znikomy procent słuchaczy) wciąż dominuje w polskiej szkole jako podstawowe narzędzie przekazywania wiedzy – zwraca uwagę
dr Janina Zawadowska z Podlaskiego Instytutu Rozwoju Szkoły. Taką metodę nauczania serwuje się nawet czwartoklasistom. Nasi nauczyciele są bowiem nadal kształceni według obowiązujących w XIX wieku zasad. Co więc robi na lekcji znudzony Jaś? Pół biedy, gdy tylko się wierci, kręci i gada z koleżanką. Ale nierzadko idzie na wagary – najczęściej w liceach profilowanych, trochę rzadziej w technikach i zawodówkach. Kiedy wagaruje, dostaje gorszy stopień ze sprawowania i z innych przedmiotów, ma na pieńku z nauczycielami. Nie minie wiele czasu, a dopadnie go syndrom ucznia z problemami: częściej niż jego bardziej ułożeni rówieśnicy będzie sięgał po używki, buntował się i szybciej pozna, co to seks. Wpadnie w błędne koło: im więcej nagan za niewłaściwe zachowanie, tym więcej autodestrukcji: ucieczki w alkohol czy ćpanie. A stąd już tylko krok do agresji skierowanej przeciwko innym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.