Czy Jaś doczeka?

Nauczyciele nie mogą liczyć na wsparcie rodziców w sytuacjach konfliktowych. Uznają ten brak współpracy za problem szkoły, jeszcze ważniejszy niż przemoc. Tygodnik Powszechny, 13 kwietnia 2008



Jaś ma wywiadówkę


Trudno jednak wyobrazić sobie jakiekolwiek pozytywne zmiany, szczególnie w walce z przemocą, bez współpracy z rodzicami. A tu raport przynosi kolejne niepokojące dane: tylko nieco połowa rodziców chodzi na wywiadówki, około 50 procent w ogóle nie interesuje się sprawami szkoły, zaledwie 8 procent kontaktuje się z nauczycielami nie tylko z okazji wywiadówek. Miażdżąca większość nauczycieli twierdzi, że nie może liczyć na wsparcie rodziców w sytuacjach konfliktowych i uznaje brak współpracy z nimi za drugi (po niskiej motywacji uczniów do nauki) problem szkoły, jeszcze ważniejszy niż przemoc.

Skąd się bierze ta rezerwa? Zazwyczaj obie strony wyobrażają sobie, że ich postawy powinny być identyczne – wyjaśnia w „Diagnozie” psycholog Ewa Czemierowska-Koruba. Rodzice pragną, aby nauczyciel był w szkole dla ich dziecka zastępczą mamą albo tatą, a więc rozumiał, usprawiedliwiał, przymykał oko na niektóre zachowania. Natomiast nauczyciele oczekują, że rodzice będą postępować z nim w domu tak, jak oni postępują w szkole: obiektywnie, bez taryfy ulgowej. Takie nastawienie jest błędne, bo obydwie te role powinny się uzupełniać, a nie rywalizować – konkluduje psycholog.

Obopólnej niechęci nie sprzyja też styl, w jakim przyjęło się traktować rodzica w szkole; nawet jeśli już tam zajrzy, to stoi pod drzwiami klasy lub pokoju nauczycielskiego niczym uczniak, na wywiadówkach siedzi w ciasnych ławkach – bo w szkołach nie ma miejsca, w którym mógłby się z nauczycielem spotkać. Nic więc dziwnego, że takich upokarzających sytuacji unika. I tak obydwie strony trwają w szkodliwym zapętleniu, a Jaś na to patrzy.



Jaś ma perspektywy


Ale „Diagnoza szkolna” nie poprzestaje na opisie rzeczywistości. Podsuwa pomysły, jak owe szkolne zapętlenia rozwiązywać.

Nie musimy wymyślać wszystkiego od początku, możemy czerpać z już istniejących wzorców – przekonuje Janina Zawadowska i namawia nauczycieli: polubcie konstruktywizm po to, żeby uczniowie się na lekcjach nie nudzili. Konstruktywistyczne podejście do nauczania, popularne np. w Wielkiej Brytanii czy Holandii, oznacza różnorodność metod kształcenia, które uaktywniają dziecko.

Nie wbijajcie młodym do głowy, że istnieje świat bez konfliktów, lecz uczcie ich, w jaki sposób je rozwiązywać – postuluje Magdalena Grodziecka z Polskiego Centrum Mediacji. Właśnie mediację z udziałem rówieśników wskazuje jako sposób na ukrócenie przemocy. I proponuje: pozwólcie, żeby ten, kto zrobił coś złego, sam naprawił szkodę, bo to najlepszy trening odpowiedzialności za własne czyny.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...