Kazanie o czystości

Episkopat wydał list na temat ochrony środowiska niemal 20 lat temu. W tym czasie w Polsce zmieniło się niemal wszystko. Czas na kolejny głos polskiego Kościoła. Tygodnik Powszechny, 24 sierpnia 2008



Za komuny i w tej sprawie wszystko było proste. Środowisko niszczyli ONI. To państwowe fabryki truły wodę w rzekach i jeziorach, z kominów państwowych fabryk leciały pyły i trujące gazy. Nawet jeśli ktoś spuszczał do rowu ścieki z własnej posesji, to przecież dlatego, że ONI nie zbudowali kanalizacji.

Na to, co ONI robili, MY nie mieliśmy wpływu, więc próbowaliśmy przynajmniej głośno mówić o tym, jak niebezpieczne jest to, co ONI robią. Obywatelska aktywność, zwłaszcza w latach 80., koncentrowała się na budzeniu świadomości społecznej i niezależnej edukacji. Na tematy związane z ochroną środowiska nie żałowała miejsca prasa katolicka, tak samo „Tygodnik Powszechny”, jak „Niedziela”. Pamiętam, że redakcja „Tygodnika” akceptowała swego czasu mój nieco ekscentryczny pomysł, by obszerny tekst o katastrofalnych skutkach kwaśnych deszczy opublikować pod tytułem składającym się wyłącznie z wzorów chemicznych. O tym, co katolicka nauka społeczna ma do powiedzenia w sprawie ochrony środowiska, mówili prelegenci podczas organizowanych w wielu miastach Tygodni Kultury Katolickiej.

Nagle, gdy zajęliśmy się budową struktur niepodległego państwa, okazało się, że ochrona środowiska, teraz już nazywana częściej ekologią, znalazła się w jednym „pakiecie” politycznym z aborcją, eutanazją, małżeństwami homoseksualnymi. Dla wielu tzw. prawicowych publicystów wyśmiewanie działalności ekologów należy od lat do katalogu tematów obowiązkowych. I trudno się w tej sytuacji dziwić, że u wielu księży przerażenie budzi sam dźwięk słowa „ekologia”, a na widok ekologów – jak pisze Michał Olszewski, wspominając wydarzenia w Dolinie Rospudy – gotowi są dzwonić na trwogę. Dla sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że inny duchowny, franciszkanin, o. Stanisław Jaromi, podpisał apel w obronie Rospudy.



Głos ojca Jaromiego


Dzwon na trwogę w sprawie ekologii jest potrzebny, tylko powód uruchomienia dzwonu inny. Oto na naszych oczach trwoniony jest w Polsce dorobek katolickiej myśli społecznej wielu lat, a co gorsza – powstają w efekcie pola absurdalnych konfliktów między Kościołem instytucjonalnym a środowiskami ludzi podejmujących w dobrej wierze aktywne działania na rzecz dobra wspólnego. Przyczyną tych konfliktów jest często nierzetelnie, a nawet fałszywie prezentowane stanowisko Kościoła na temat ekologii.

Dlaczego tak trudno usłyszeć płynący z Kościoła głos taki, jak wypowiedź wspomnianego wyżej o. Jaromiego, który w związku z konfliktem dotyczącym Doliny Rospudy stwierdził, że „ekologiczne SOS wskazuje na istnienie czystych intencji, większych aniżeli egoizm i prywata”? A więc ci straszni ekologowie mają jednak czyste intencje.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...