Wracam tam, gdzie nie byłem

Część znajomych reaguje zdumieniem lub zakłopotaniem. Dlaczego nowoczesna, atrakcyjna kobieta chce zgłosić akces do moherowych beretów, stanąć ramię w ramię z przeciwnikami prezerwatyw i in vitro? Tygodnik Powszechny, 12 kwietnia 2009


W 2007 r. w archidiecezji krakowskiej udzielono ponad 18 tys. chrztów, z tego 64 osobom powyżej 14. roku życia. Dla porównania: w tym samym roku do Krakowa spłynęło 60 aktów apostazji, z tego 21 motywowanych światopoglądowo. Z tego 4 zakończyły się formalnym aktem apostazji – reszta albo utknęła, albo wnioskodawcy wycofali się z decyzji. Podobnymi statystykami dysponuje kuria katowicka – w 2007 r. chrzest przyjęło 137 osób powyżej 7. roku życia. To ułamki statystyk, ale jeśli przemnożyć je przez liczbę diecezji, w skali kraju dają setki osób rocznie.

O. Janusz Pyda, krakowski zakonnik, odpowiedzialny za katechumenat w klasztorze dominikanów: – Oczywiście, część z tej statystyki dotyczy ludzi, którzy chcą mieć z głowy kłopoty podczas ślubu. Ulegają presji rodziców, narzeczonego albo narzeczonej, starają się o chrzest, a później o bierzmowanie, żeby uniknąć komplikacji na przyszłość. Ale nigdy nie powiem, że taka motywacja jest gorsza: Bóg działa na różne sposoby i zdarza się, że ta pragmatyczna i doraźna motywacja jest wstępem do głębokiej wiary. Czasem skutek przerasta przyczynę.

W krakowskim klasztorze do dziś opowiadają historię katechumena, która brzmi jak baśń. Obojętny religijnie, któregoś dnia zajrzał do jednego z kościołów. Zobaczył rozmodloną, piękną kobietę. Kiedy wyszła z kościoła, ruszył za nią, ale szybko zgubiła się w tłumie. Mężczyzna wrócił do świątyni, raz, drugi, zaczął się modlić, później przeszedł obrzęd wybrania i przyjął chrzest.

Kobiety nigdy więcej już nie spotkał.

Łatwiej jest odejść

Katechumeni czują na własnej skórze, jak zmienia się nastawienie społeczne do katolicyzmu i jak wybiórcze bywa rozumienie wolności przekonań. Część znajomych Magdaleny Rybak na informację o jej chrzcie reaguje zdumieniem lub zakłopotaniem. Przecież to szaleństwo. Kościół jest instytucją skompromitowaną, skostniałą i nienowoczesną, nie daje szans prawdziwego rozwoju.

Kościół jest passe. Dlaczego nowoczesna, atrakcyjna kobieta z takimi perspektywami, chce zgłosić akces do środowiska moherowych beretów, Radia Maryja i antysemitów, stanąć ramię w ramię z przeciwnikami prezerwatyw i in vitro? Są inne możliwości, które nie wymagają wyrzeczeń i podporządkowania się jakiejkolwiek hierarchii, dając całkowitą wolność i pełnię szczęścia.

Są i tacy, którzy mówią: fajnie, przyda się, jak będziesz brała ślub.

Zofia Łazuchiewicz: – Mój kolega jakieś dwa lata temu przyjął chrzest, bo chciał mieć wszystko w porządku w dokumentach. Wiadomo: żeby dzieci można było ochrzcić, żeby rodzina się nie denerwowała. Gdy dowiedział się, że idę do chrztu, stał się szyderczy. To trudne do zrozumienia. Przecież swoją decyzją nie wyrządzam nikomu krzywdy.

Rodzice Zofii na jej przygotowania do Wielkiej Soboty patrzą ze spokojem. Uważają, że chrzest jest przede wszystkim formą terapii dla nadwrażliwej duszy.

Ojciec Błażej Matusiak, przeor warszawskiego klasztoru dominikanów przy ul. Freta: – Większość katechumenów zdobywa się na rzeczywistą odwagę. Ci ludzie płyną pod prąd, bo Kościół nie ma ostatnio najlepszej prasy. Coraz łatwiej odejść, coraz trudniej wrócić albo wprost opowiedzieć o swoim nawróceniu.

Jedynie Jeff Armstrong nie ma tych kłopotów. Rodzina na antypodach przesyła czasem wyrazy wsparcia. Wierzą, że wybrał najlepszą drogę z możliwych.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...