Trzeba zostawić 99 owiec i pójść po tę jedną. Nie chodzi przecież o wyperfumowaną owieczkę z pozłacanymi różkami, jakimi się bawiły damy w XVIII-wiecznym Wersalu, tylko o śmierdzącą, chorą, brudną owcę, którą pasterz myje i opatruje. Tygodnik Powszechny, 21 czerwca 2009
Kim więc jest Jezus?
Niewątpliwie ludzie rozpoznawali w Nim przede wszystkim proroka. To był jego pierwszy znak tożsamości. W Ewangelii Mateusza, gdy mowa o wjeździe do Jerozolimy, ludzie pytali: „Kto to jest?”. Tłumy odpowiadały: „To jest prorok, Jezus z Nazaretu, z Galilei”. W tej samej Ewangelii mowa o powątpiewaniu w Niego w Nazarecie: przecież to syn cieśli! Wówczas Jezus mówi, że tylko w swojej ojczyźnie prorok może być tak lekceważony. Więc On sam swoją misję definiuje jako bycie prorokiem.
Tak jak u wszystkich proroków, w nauczaniu Jezusa widać wyraźny znak czasu teraźniejszego. „Dziś przyszło do was królestwo” – mówi. Ale nie naiwnie, jakby owo królestwo było już zrealizowane ostatecznie. Jezus nie głosi rewolucji, ale opowiada o ziarnie, które zostało rzucone, aby rosło. Widzimy jego konflikt z establishmentem kapłańskim – przez grupę kapłańską jest traktowany podejrzliwie jako warchoł i heretyk. Przyjmując chrzest w Jordanie, wpisuje się w cały nurt kontestatorski – złożony, skomplikowany i dynamiczny w ówczesnej sytuacji judaizmu. Jak qumrańczycy czy uczniowie Jana, jest w opozycji do politycznego kunktatorstwa grupy kapłańskiej.
Z dokumentów założycielskich chrześcijaństwa wynika, że ludzie, którzy zetknęli się z tym nauczycielem, nie odbierali go jako członka grupy kapłańskiej. Jest określany jako prorok i rabbi – nauczyciel. A więc także mędrzec. W Kazaniu na Górze mówi: „A ja wam powiadam...”. Tylko prorok może tak powiedzieć – mówi w imieniu Boga. Występuje też jako ten, który interpretuje prawo i pokazuje jego sens. Słysząc odpowiedź uczonego w Prawie o najważniejsze przykazanie, mówi: „Rozumnie odpowiedziałeś”. To typowa rozmowa mędrców.
Po zmartwychwstaniu Kościół stanął wobec problemu zrozumienia, kim był Jezus. W Liście do Hebrajczyków odnajdujemy pogłębioną refleksję, ukazującą postać Jezusa w dialogu z tradycją judaizmu, z którego wyszedł. Tekst ten, wyrażając świadomość wiary pierwotnego Kościoła, podaje nową definicję kapłaństwa – odwołującą się po części do Starego Testamentu, ale w istocie rewolucyjną. „Tyś jest kapłanem na wieki wedle obrządku Melchizedeka”. To brzmi trochę jak magiczne zaklęcie. Melchizedek to jedna z najbardziej tajemniczych postaci...
...pogańskich!
Ale biblijnych! Król Szalemu, będący jednocześnie kapłanem Boga Najwyższego, który wyszedł na spotkanie Abrahama i złożył ofiarę z chleba i wina. Tłumacząc, że kapłaństwo Jezusa było kapłaństwem Melchizedeka, najczęściej zwracamy uwagę na chleb i wino. To ważne, ale istotniejsze są następne wersy Listu: był bez ojca, bez matki, bez rodowodu. Nie ma początku dni ani końca życia. Jego kapłaństwo nie wynikało, jak w Starym Testamencie, z narodzenia się w odpowiednim rodzie. Jezus pochodził z rodu królewskiego. Mocno to podkreśla Mateusz i Łukasz: z pokolenia Dawida, a nie Lewiego.
Zatem kapłaństwo nie na zasadzie dziedziczenia urzędu kapłańskiego, lecz tajemniczego naznaczenia przez Boga. Pamięć o czynie Melchizedeka przetrwała i odczytano ją na nowo w Nowym Testamencie. Jezus jest kapłanem. To znaczy tym, który staje pomiędzy ludźmi i Bogiem – nie na zasadzie sukcesji socjologicznej, ale na zasadzie tego, kim był jako Syn Boży.
Ofiara też była inna.
Ustanowienie ofiary nastąpiło w czasie wieczerzy paschalnej, zatem liturgii domowej, nie świątynnej. Choć nie stały one w opozycji. Sama ofiara krzyżowa Chrystusa odbyła się poza kontekstem religijnym. To była brutalna egzekucja wykonana na żądanie religijnych władz żydowskich przez okupanta – Rzymian. To było wykonanie wyroku, nie ofiara. Dlatego nowa ofiara ma charakter nieprawdopodobnie duchowy...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.