Jednemu księdzu udało się to, czego nie potrafiła państwowa opieka: uratować rodzinę przed rozbiciem. Tygodnik Powszechny, 28 czerwca 2009
– Sąd uznał, że kierując dzieci do placówki, przynajmniej im zapewni stabilizację – wyjaśnia pani rzecznik.
Sekwencje z odbierania dzieci: Nikolka uczepiona rękawa Doroty, Karolinka wyrywająca guzik Arturowej koszuli, Marcin uchwycony nogi stołu. Wrzask. Rozcapierzone dłonie na okiennych szybach domu dziecka.
Powrót do pustego mieszkania. Dorota potyka się o porzuconą lalkę, zawodzi: „Zabrali mi serce”.
Kilka dni później wyjmują ze skrzynki kolejne urzędowe pismo: sąd wzywa do zapłaty 16 tysięcy za pobyt dzieci w państwowej placówce. Artur: – Coś pękło.
Wędka
W tym czasie w odległej o 130 kilometrów miejscowości L. w powiecie wołomińskim ksiądz W. (na jego prośbę inicjał zmieniony), prowadzący dom dla dzieci niepełnosprawnych, zasiada do porannego przeglądu internetowego dziennika katolickiego. Widzi tytuł: „Uciekali przed sierocińcem”. Ta krótka wzmianka porusza wyobraźnię. Za pośrednictwem mediów ksiądz zdobywa telefon Artura: „Przyjeżdżajcie. Dam wam mieszkanie i pracę”.
Szukiel szczypie się w rękę: tym razem to nie sen.
Jak to możliwe, że jednemu księdzu udaje się to, czemu nie podołała państwowa machina?
– Pomyślałem: „Przecież chłop nigdy tych długów nie spłaci bez pracy. A bez mieszkania czeka ich włóczęga” – tłumaczy ksiądz W. I naraz sekwencje, które mogły się nie wydarzyć, układają się w realistyczny plan: Szukielowie dostaną w domu hotelowym dwa pokoje z łazienką, a po remoncie z drugą. On będzie w ośrodku kierowcą i złotą rączką, ona kucharką. Dzieci pójdą do tutejszej szkoły. Nauczą się słowa „przyszłość”. O tym planie ksiądz poinformował wysoki sąd na piśmie.
Artur z niedowierzaniem kręci głową: – Po raz pierwszy w życiu ktoś dał mi wędkę.
W sobotę po Bożym Ciele Szukielom pozwolono zabrać dzieci na wycieczkę. Pojechali do L. Ksiądz W. pokazał im gospodarstwo i okolicę; dzień był pogodny. Aż do czasu, gdy odwieźli je do domu dziecka, bo nie chciały wysiąść z samochodu i trzeba je było wyciągać siłą.
Na rozprawę 16 czerwca, podczas której sąd decydował, czy dzieci mają być zabrane Szukielom na zawsze, pofatygował się osobiście wysłannik rzecznika praw dziecka. Sąd warunkowo pozwolił dzieciom do domu wrócić; dał rodzicom trzy tygodnie, żeby dowiedli, iż na nie zasługują.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.