Radość, która nas czeka

Jeżeli dostaniemy się do nieba, odkryje ono przed nami mnóstwo niespodzianek. Przecież nie jest tak, że my Bogu narzucamy świętych i że musi się On kierować naszymi wskazówkami. Tygodnik Powszechny, 1 listopada 2009


Wśród wyniesionych na ołtarze świętych są postacie dla nas mało sympatyczne...

Na pewno. Ale Pan Bóg przekracza także wszelkie upodobania ludzkie. Ktoś może nie wzbudzać w nas sympatii, a mimo to wzbudza miłość Bożą.

Na przykład Ojca XVI-wieczny współbrat, który został papieżem, a po śmierci – świętym, Pius V, był taki gorliwy, że spalił 42 protestantów w procesach inkwizycyjnych.

Tak, tego mu się nie chwali. Mógł jednakże przed śmiercią żałować, tego nigdy nie możemy wykluczyć.

Czy o naszych bliskich zmarłych możemy myśleć jako o świętych, a więź z nimi postrzegać w kategoriach świętych obcowania?

Nie wiem.

Przecież chce Ojciec spotkać się w niebie z mamą.

Oczywiście. Ufam, że moja matka jest w niebie. Pamiętam o niej, modlę się za nią, odprawiam Msze święte. Ale czy jest w niebie, tego nie wiem. Aby widzieć bliską osobę w niebie, potrzebna jest specjalna łaska. Myślę, że w pewnym sensie mam taką łaskę w stosunku do matki, ale nigdy nie buduję na subiektywnych wrażeniach.

To zresztą cecha dominikanów: obiektywizm nade wszystko. Oczywiście, chodzi o obiektywizm Boga, który postępuje po swojemu według nieskończonej swojej mądrości i miłosierdzia. To siostra Faustyna nam przypomniała, że miłosierdzie Boże jest naprawdę niezmierzone. Czekają nas w związku z tym kolosalne niespodzianki. Eckhart, pisząc w 7. kazaniu o pojęciu miłosierdzia, zauważył, że Pan Bóg, gdy daje miłosierdzie, „chowa człowieka w najgłębszym swoim bycie”. Miłosierdzie to zatem najgłębszy byt Boga. Piękne.

Czy to znaczy, że wszyscy mogą na nie liczyć?

Nie wiem. Bóg działa paradoksalnie. Do przekazania jednej z największych swoich tajemnic wybrał nieuczoną, prawie niepiśmienną zakonnicę, którą inne siostry traktowały jak służącą, a która dziś jest wielką świętą.

Czy należy bać się piekła?

A kto dzisiaj piekłem straszy? Dawniej o piekle mówiło się za dużo, dzisiaj – w ogóle. To błąd!

Dlaczego?

Kto omija prawdę, błądzi. Istnienie piekła to prawda objawiona przez Zbawiciela w Ewangelii. Tyle wiemy.

Jak pogodzić istnienie piekła z Bożym miłosierdziem?

Tego nikt nie wie. Na pewno Bóg nie jest – jak niektórzy by chcieli – rozdającym cukierki głupkowatym tatuśkiem, który niewiele rozumie i robi, co mu się każe. Bzdura! Bóg jest bardzo sprawiedliwy i zarazem bardzo miłosierny. W jaki sposób można to pogodzić, On sam wie. My natomiast tego nie wiemy. To kolejny dowód, że pojęcia, którymi się posługujemy, sięgają daleko, ale nigdy nie docierają bezpośrednio do samej prawdy. Są prawdziwe, ale abstrakcyjne. Lekceważąc pojęcia dobrej teologii, często popadamy w herezje albo nonsens. Ale z tego nie wynika, że wyczerpują one wiedzę o Bogu.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...