Walka z końcem świata

Tygodnik Powszechny 1 listopada 2009 Tygodnik Powszechny 1 listopada 2009

Co roku umiera w Polsce 380 tysięcy osób. Codziennie zatem co najmniej tysiąc kolejnych zmaga się z bólem żałoby.


Co roku w około 500 polskich placówkach hospicyjnych (200 z nich to hospicja stacjonarne) umiera ok. 80 tysięcy osób. To wokół nich skupia się najwięcej żałobników, to tam szukają wsparcia. Przy placówkach hospicyjnych działa około 80 grup wsparcia dla osób pogrążonych w żałobie (koniec 2009 r.). – Można tu wypowiedzieć i nazwać swoje emocje – mówi Agnieszka Chmiel-Baranowska. – A w przypadku mojej grupy ważne jest również to, że dziecko, które zostaje w pamięci i sercu dwójki pogrążonych w smutku rodziców, żyje teraz w 20 czy 30 innych sercach.

Walka o wieczność

Pomocne są też fora. Dzielenie się problemami, opowiadanie życiowych historii, a także wysłuchiwanie problemów innych, często jest skuteczniejsze niż profesjonalna pomoc. W sieci dostępnych jest także kilka wirtualnych cmentarzy, zwanych miejscami pamięci. Jeden z nich, serwis społecznościowy zaduszki.pl, oferuje założenie konta oraz usługę określaną jako „wystawienie wirtualnego nagrobka”, umożliwiającą stworzenie epitafium, umieszczenie napisanych przez zmarłych wierszy, ich zdjęć, udostępnienie ich biogramów, księgi kondolencyjnej dla odwiedzających. Można także wykupić usługę pod nazwą „ostatnie pożegnanie”, polegającą na rozesłaniu pośmiertnego maila wraz z załącznikami do rodziny, przyjaciół i... wrogów.

Dla Dariusza Pałęckiego, zarządcy jednego z takich wirtualnych cmentarzy, ma on przewagę nad rzeczywistym, ponieważ dane raz wprowadzone do sieci pozostają w niej na zawsze.

A czyż to właśnie nie jest wieczność?

Wciąż nie potrafię zapomnieć

Ale tylko część osób umiera pod opieką hospicjów, profesjonalnie wspierających także przy przejściu przez okres żałoby. Większość osieroconych bliskich musi przeżywać ją sama. Często samotnie.

Od śmierci męża Ewa Nowak pozostaje wśród czterech ścian mieszkania, w rytmie od wypłaty renty do kolejnej wypłaty. – Moje życie rozgrywa się przed telewizorem. To moje jedyne okno na świat – mówi. Zasypia grubo po północy, przy grającym odbiorniku, choć kiedyś nie miała problemów ze snem. Może spać dłużej, bo przecież nie ma żadnego powodu, żeby wcześniej wstawać.

Fundacja Rodzin Górniczych utrzymuje kontakt z ok. tysiącem wdów, ale rzadko udaje się namówić którąś z nich na rozmowę. Odmawiają, tłumacząc, że to jeszcze zbyt świeża sprawa, że za wcześnie.

Ewa Nowak, cztery i pół roku po śmierci męża, mówi spokojnie i rzeczowo. Co nie oznacza, że żałobę ma już za sobą. – Najgorsze były pierwsze dni. Przetrwałam je dzięki psychotropom i wsparciu rodziny – wspomina. – Jeszcze długo miałam wrażenie, że mąż wróci, po prostu otworzy drzwi i wejdzie. Znaliśmy się od szóstego roku życia. Nie potrafię o nim zapomnieć.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...