Nie można zniechęcać się porażkami w budowaniu mostów. My, którzy jesteśmy na zewnątrz, ale i również w pewien sposób wewnątrz tego problemu, powinniśmy interesować się sytuacją po obu stronach i właśnie budować mosty, mosty nadziei i solidarności. Jakakolwiek poprawa sytuacji Palestyńczyków wpłynie również pozytywnie na Izraelczyków. Znak, 10/2006
Abed Al Rahman Tamimi mieszka w Nabasalh, 20 km od Ramallah, gdzie od 40 dni (jest koniec czerwca) nie ma wody i ludzie muszą kupować ją z cystern. W jego miejscowości 60% osób to bezrobotni. 40% swych dochodów muszą przeznaczyć na zakup wody. Woda dużo kosztuje, bo to towar deficytowy, zdobywa się ją często na czarnym rynku, a więc po jeszcze wyższej cenie. Miasto zamknięto. Abed miał się z nami spotkać w piątek, ale osadnicy obchodzili święto i przejście, które zwykle jest otwarte od 6.00 do 18.00, było zablokowane. W tym roku jego syn musiał cztery razy zmieniać szkołę (Abed jest muzułmaninem, ale posyła syna do szkoły katolickiej), ponieważ Izraelczycy zamykali kolejne bramy. Jego matka mieszkająca w Ramallah, gdy chciała go odwiedzić, spędziła w podróży trzy dni, czekając na przejściach i okrążając te, które były zamknięte.
Wszystkie miejscowości, które mają wodociągi, kupują wodę od Mekarot (instytucja ustanowiona przez państwo Izrael, w 49% należy do agencji izraelskiej, w 51% do rządu). Jeśli nie mają pieniędzy, nie kupują. Stało się to trudne zwłaszcza teraz, kiedy pracownicy administracji, policji, edukacji i służby zdrowia od pięciu miesięcy nie otrzymują pensji.
Większość osadników izraelskich to rolnicy. Używają bardzo dużo wody z Jordan Valley. Używają jej nawet więcej niż mieszkańcy Tel Awiwu (tam woda jest droższa). Osadnicy mają duże domy, często przy nich znajduje się basen i ogród. Pochodzą z krajów, gdzie przyzwyczaili się do używania dużej ilości wody.
W Gazie sytuacja jest jeszcze trudniejsza, ponieważ mieszkańcy piją wodę, która nie nadaje się nawet dla rolnictwa. Jest bardzo zasolona, zawartość soli dochodzi do 150 ml w litrze (podczas gdy standardy WHO przewidują 15 ml/l. Poza tym wodę chloruje się bardzo mocno. W Gazie można by pozyskiwać wodę pitną poprzez odsalanie, ale to dużo kosztuje. Kraje arabskie, gdzie 10 USD ma o wiele mniejszą wartość niż tutaj, mogą sobie na to pozwolić. Mieszkańcy Gazy nie. Tu nie ma ziemi, nie ma wody, nie ma pracy.
Abed Al Rahman Tamimi uważa, że wojna nie rozwiąże problemu. Jedyne wyjście to negocjacje. Ale negocjacje nie są możliwe, ponieważ Izraelczycy nie traktują Palestyńczyków jak równych sobie, nie traktują ich jak ludzi, którzy mają te same prawa. Według Abeda Izraelczycy najchętniej zachowaliby status quo, czyli chcieliby zarządzać niepodzielnie zasobami wodnymi. Tak jednak nie może być. Musi istnieć chęć budowania porozumienia, i to we wszystkim: w podziale terytorium, poszanowaniu własności ziemi, w dostępie do wody, pracy, edukacji, w możliwościach rozwoju ekonomicznego i wspólnym zarządzaniu.