Nad Putinem krąży widmo prawdy. Katastrofy, która grozi władzy, jeśli na nieboskłonie zakłamanej rzeczywistości, w której przebywa, dosięgnie ją rzeczywistość prawdziwa. Jeśli w Rosję Pozorów wedrze się Rosja Faktów. Znak, luty 2008
Dostęp do mediów w kampanii przedwyborczej wyglądał tak: finansowany przez państwo Pierwszy Kanał (ORT) z 93 procentami czasu antenowego poświęconego informacjom politycznym 41 procent poświęcił działaniom Putina, rządowi oddał 41 procent, a partii Jedna Rosja – 17. Opozycja (partie SPS i Jabłoko) zajęły natomiast 0,5 procenta czasu antenowego. Inne kanały poświęciły im maksimum trzy procenty tego czasu. Nie żałowały natomiast energii na mieszanie ich z błotem.
Silny szuka przyjaciół, słaby – wrogów. To stara prawda. Knowania wrogów usprawiedliwiają własną słabość. Nazywanie Putina słabym brzmi jak bluźnierstwo, aczkolwiek trudno – poza potęgą przemocy – dostrzec inną siłę w jego postawie i w jego decyzjach. W ciągu ośmiu lat władzy Putina nie zmodyfikowano przestarzałej infrastruktury ani w przemyśle, ani w rolnictwie, ani w gospodarce mieszkaniowej. 70 procent parku maszynowego pochodzi z lat wczesnego komunizmu, co najmniej połowa traktorów na wsi liczy sobie 15 lat, ponad 14 milionów metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej znajduje się w tragicznym stanie, a ok. 13 milionów rosyjskich rodzin bytuje bez dostępu do gorącej wody, kanalizacji i gazu. 40 procent wsi nie ma bieżącej wody (dane fundacji INDEM). Za czasów Putina korupcja opanowała każdą, bez wyjątku, dziedzinę życia do tego stopnia, że w notowaniach organizacji międzynarodowych Rosja figuruje na czołowych miejscach wśród najbardziej skorumpowanych państw świata. Na łapówki uchodziło tam w 2005 roku ok. 320 miliardów dolarów (43 procent PKB).
Zwiększyła się wprawdzie (dzięki wzrostowi cen na surowce, a nie w rezultacie starania władz) zamożność znacznej, głównie miejskiej, części społeczeństwa i pojawiło się – zapomniane od czasów ZSRR – uczucie dumy z silnej Rosji, która budzi lęk nawet u liderów Stanów Zjednoczonych. To, że ów mocarstwowy prestiż nie wynika z prawdziwych osiągnięć gospodarczych czy socjalnych władzy rosyjskiej, że nie przekłada się na ogólne zadowolenie społeczne, a jest głównie rezultatem energetycznego szantażu – o to mniejsza. Telewizja w Federacji Rosyjskiej o tym nie mówi, więc problem nie istnieje.
Rosyjski historyk, twórca Uniwersytetu Humanistycznego Jurij Afanasjew określa społeczeństwo rosyjskie jako „agresywno-posłuszną większość”. Czyżby niezadowolenie drzemiące pod powierzchnią posłuszeństwa i (tak cenionej przez Putina) politycznej apatii mogło zamienić się w agresję? Owszem: widoczny, zorganizowany ruch opozycyjny statystyka określa na 3-5 procent, ale przecież każdy powszechny ruch oporu zaczynał się od małych grup. A opór powszechny, choć niezorganizowany, budzi na Kremlu strach. Strach przed utratą władzy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.