Wejście Smoka

Rok 2008 wyniósł Chiny na czołówki gazet z różnych powodów. Od krwawego stłumienia zamieszek w Lhasie, poprzez trzęsienie ziemi w Syczuanie, aż po pekińskie igrzyska olimpijskie. Czy stanie się cezurą w procesie tworzenia nowego światowego mocarstwa? Znak, 7-8/2008



Chiny wymykają się i innym stereotypom, ustanawiając własne precedensy. Poczynając od swojego systemu politycznego, który amerykański dziennikarz Nicholas Kristoff określił mianem rynkowego leninizmu. Zachód postrzega chiński paradoks jako jednocześnie zagrożenie i szansę. Rynkowy biegun chińskiego „komukapitalizmu” tworzy niezwykłe możliwości ekspansji gospodarczej, z której korzysta cały świat: od taniej produkcji na gigantyczną skalę, po największy na świecie rynek wewnętrzny, który wbrew narzekaniom i inaczej niż to miało miejsce w Japonii, otwiera się dla zagranicznych inwestorów i importowanych towarów. Cud gospodarczy to jednak także wielkie zagrożenie dla produkcji w innych krajach. Z kolei leninowski aspekt uosabia wszystko, co złe w tym autokratycznym państwie, od brutalnych represji w Tybecie, poprzez wykonywanie kary śmierci na ponad tysiącu skazanych rocznie, tłumienie opozycji i niezależnej myśli po militarne i gospodarcze wspieranie obcych reżymów. Ale i na Zachodzie dostrzega się pozytywy istnienia w Chinach systemu autorytarnego, który gwarantuje stabilność tego ogromnego kraju.

Kilkanaście lat temu Fareed Zakaria, autor nowej książki pod tytułem Świat postamerykański i czołowy autorytet „Newsweeka”, snuł rozważania na temat rosnącej potęgi Chin, mówiąc, że Ameryka nie może zastosować wobec nich ani polityki zaspokajania (appeasement) ani powstrzymywania (containment). Ta pierwsza, którą mocarstwowa Wielka Brytania skutecznie stosowała w XIX wieku wobec powstającego za Oceanem konkurenta, okazała się katastrofalną pomyłką, kiedy premier Neville Chamberlain użył jej jako dyplomatycznego narzędzia obrony przeciwko Trzeciej Rzeszy. Ale – jak sugerował Zakaria – Chiny nie przypominają Trzeciej Rzeszy, raczej Drugą. Jak bismarckowskie Niemcy, Chiny, gospodarczo doganiające czy przeganiające konkurencję, oczekują dla siebie większego uznania w świecie, ale w nowych mocarstwowych szatach czują się niepewnie.

Zakaria zalecał politykę wyczekiwania i przewidywał, że w Chinach dojdzie do wewnętrznego przewrotu w ciągu najdalej dziesięciu lat. Okazał się prorokiem fałszywym, ale bynajmniej nie odosobnionym w sugerowaniu, że ekonomiczne przemiany na chińską skalę muszą wywołać równie głębokie przemiany społeczne, być może manifestujące się w formie gwałtownych niepokojów. Załamanie się autorytaryzmu chińskiego nie leży jednak w interesie Zachodu. Mamy przecież dość dowodów na to, że zachodnie koalicje nie są w stanie okiełznać anarchii w Iraku czy Afganistanie, jak więc miałyby uspokoić zdestabilizowane Chiny? Ameryka i Europa liczą raczej na stopniową modernizację polityczną Chin, skrzętnie rejestrując jaskółki takiego procesu.

Impulsem do przemian w Chinach miała być olimpiada, ale wobec marcowych represji w Tybecie i protestów wokół trasy znicza impuls do demokratyzacji wyraźnie osłabł. Jednak sinolodzy twierdzą, że demokratyzacja postępuje. Powołują się na proces decentralizacji władzy, w ramach którego lokalne ośrodki zdobywają decyzyjną niezależność od Pekinu. Wspomniany wyżej Nicholas Kristoff pisał niedawno w „Der Spiegel”, że dzisiejsze Chiny przypominają mu Tajwan z lat 80., gdzie obserwował, jak władze usiłowały zachowywać dyktatorskie rysy, ale im się to nie udawało, bo nie wyglądały już wystarczająco groźnie. Kristoff uważa, że Chiny znalazły się w kolejnym punkcie zwrotnym w procesie pokojowej ewolucji zapoczątkowanej przemówieniem Denga. Ich droga prowadzi w stronę stopniowego przekształcania się partii komunistycznej w socjaldemokrację i, niechętnego i opornego, ale jednak dopuszczania opozycji politycznej i swobody wypowiedzi prasowej.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...