Chłopczyk z niebieskimi oczami

W kwietniu Jacek powiedział pani A., że ją bardzo kocha. Wiozła go właśnie pierwszy raz nietrzeźwego do domu. Prosił, by nie mówiła synowi, że rozbił ich samochód, jeżdżąc bez prawa jazdy po pijanemu. Znak, 5/2009



– 11 czerwca Jacek zniknął – wspomina pani A. – Po miesiącu znalazłam go w mieszkaniu jego znajomych niedaleko rodzinnego domu. W obecności policjanta napisał, że wbrew mojej woli nie chce wrócić.

Kilka dni później jeździł z kolegami po pijanemu samochodem kupionym na niepełnosprawnego brata. Policja ich złapała. Kiedy samochód został zwrócony, znów jeździli. Jego matka zadzwoniła do pani A. z prośbą o interwencję. Ta telefonowała dalej z pytaniem: jak można oddać umysłowo choremu i nieletniemu samochód?

Pierwszego sierpnia poprosili przypadkowo poznanego mężczyznę, by zamówił im piwo. Potem wywieźli go do lasu i skopali do nieprzytomności. Ukradli telefon i 100 zł.

Następne osiem miesięcy Jacek spędził w areszcie. Pani A. pisała do niego listy: „Mimo kłopotów z Twoim wychowaniem ani przez chwilę nie myśleliśmy o rezygnacji z opieki nad Tobą”. Pomagała, pożyczała książki. Przeczytał jedną – Zbrodnię i karę. Nie oddał żadnej.

– Niczego dobrego areszt nie uczy – powiedział potem Jacek pani A.
W kwietniu 2007 skończył 18 lat.

„Czy ten mały chłopczyk, który w strugach deszczu karmił gołębie na krakowskim rynku, czuły i wrażliwy – jak sądziłam – nie jest Tobą? Czy zaufałam Ci i wierzyłam z naiwności i głupoty? To, Jacku, co o Tobie słyszę, nie mieści się w moich wyobrażeniach.

Los dzieci z domu dziecka zawsze odbierałam jako wyjątkowo tragiczny, a je same jako biedne. Twój przykład uświadomił mi, że tak naprawdę dzieci te nie są biedne! Wręcz przeciwnie, Jacku, przez całe życie dawano tym dzieciakom i Tobie wszystko hojnie i za darmo.

Może dlatego tak trudno było Ci zaakceptować, że poza domem dziecka na wszystko trzeba zapracować. Pamiętam, że kiedy przyszedłeś do naszego domu, najchętniej chciałeś wpatrywać się bezmyślnie w telewizyjny ekran, a każdą prośbę o pracę odbierałeś jako krzywdzącą. Sądzę, że teraz możesz bezmyślnie patrzeć w ekran przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale czy to jest ta wolność, ta niezależność i ta dorosłość, o której marzyłeś?”

*

W maju tamtego roku sąd rejonowy otrzymał od państwa A. prośbę o nieprzesyłanie alimentów dla Jacka: „Nie przebywa już w naszym domu jako w rodzinie zastępczej. Mieszka obecnie w swoim domu rodzinnym. Nie wiemy, czy kontynuuje naukę”. Ostatnia informacja o Jacku jest taka, że wyjechał do Holandii.

Imiona chłopców zostały zmienione.

*****

EWA ZBIEGIENI, absolwentka polonistyki UW, reportażystka.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...