Uświęcenie jest działaniem Ducha Świętego w człowieku, konsekwencją nawrócenia, dziełem oczyszczania duszy. Rozpoczyna się, gdy człowiek zaczyna wierzyć. W miarę wzrostu wiary rozwija się proces uświęcenia. Chrześcijańska doskonałość jest dziełem Bożym, ale nie może odbywać się bez ludzkiego udziału. Znak, 1/2010
Otóż na samym wstępie muszę się przyznać, że akurat ze świętymi to ja mam najmniej kłopotów. Na pewno nie mam problemów ze świętymi kobietami. Tu polityki kościelnej stanowczo mniej i tylko żałować można, że ciągle nie dość docenia się ogrom dobra wygenerowanego przez pokolenia Bożych kobiet. Podzielam opinię, że w dzisiejszych czasach „jedyna naprawdę skuteczna apologia chrześcijaństwa opiera się na dwu argumentach – na świętych Kościoła i sztuce, która powstała w jego łonie” (kard. Joseph Ratzinger, Raport o stanie wiary). Ludzie zmieniają życie na lepsze nie po przeczytaniu takiego czy innego, choćby i wzniosłego, kościelnego dokumentu, ale nierzadko pod wpływem zetknięcia z wielkością drugiego człowieka, olśnienia jego świadectwem. Święci naprawdę sprowadzają na świat kolejnych świętych. Bezpośrednie obcowanie z nimi, czy choćby tylko z ich spuścizną, rodzi dobre owoce, oczyszcza i uszlachetnia umysł, otwiera na miłość do Boga i otoczenia. Świętość budzi nadzieję i radość.
Co znaczy „święty”?
W języku potocznym świętość jako określenie cechy może dotyczyć Boga czy bóstwa (istoty będącej przedmiotem najwyższej oceny religijnej i czci z tym związanej), osób (cnotliwych, bardzo dobrych, szlachetnych), rzeczy będących przedmiotem czci religijnej, związanych z kultem (święty obrazek, Pismo Święte), a także tych spraw, których nie można naruszyć, zmienić (święte prawa, zasady).
Pismo natomiast uczy, że doskonale święty jest tylko Bóg. Człowiek może być uświęcony. Teologia katolicka wypracowała przy tej okazji kilka pojęć: latria to oddawanie czci boskiej, adoracja;
Encyklopedja kościelna, podług teologicznej Encyklopedji Wetzera i Weltego z licznemi jej dopełnieniami przy współpracownictwie kilkunastu duchownych i świeckich osób wydanej przez X. Michała Nowodworskiego (Warszawa 1876) podaje: „Wielka zachodzi różnica między: być świętym a być czczonym jako święty, między świętością w tryumfującym a walczącym Kościele. Świętość w Kościele walczącym jest podwójna: za życia i po śmierci. Za życia nazywamy świętym tego, który osobliwie niewinnem i świątobliwem życiem się odznacza, a i po śmierci, możemy powiedzieć o wielu, że są świętemi, jak na przykład dzieci zmarłe zaraz po chrzcie świętym, ale w znaczeniu kościelnem ten tylko może być nazwanym i czczonym jako święty, o kim jest pewność, że jest w niebie. Żeby być świętym w Kościele tryumfującym, dosyć wytrwać do śmierci w zachowaniu przykazań (Mt 24, 13; Ap 2, 10), żeby zaś być uznanym za świętego w Kościele walczącym, oprócz szczególnie świętego życia, potrzeba oznaki po śmierci, że Bóg chce, żeby ten jego sługa był uznanym i czczonym na ziemi jako święty i tę wolę swoją objawia” (s. 489).
Autorzy owego dzieła przestrzegają przed kwestionowaniem świętości ustalonej przez najwyższą władzę Kościoła: „Ktoby utrzymywał, iż ten albo inny święty kanonizowany nie powinien być miany za świętego, że Papież w kanonizacji jego pobłądził, daje światu katolickiemu zgorszenie, znieważa świętego, heretykom, którzy zaprzeczają Kościołowi władzy kanonizowania świętych, pomoc niesie i sam tchnie herezją, dając okazję niewiernym do wyszydzenia wiary, że taki słowem fałszywe i bezbożne utrzymuje zdanie i najsurowsze kary kościelne na swoją głowę ściąga” (s. 493).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.