Pamiętam pierwszokomunijny egzamin. Ksiądz wziął mnie na kolana i zapytał, w jakim sklepie dostaje się łaskę uświęcającą. Po chwili namysłu odpowiedziałem, że w konfesjonale. Pamiętam też pierwszą spowiedź i oczywiście samą uroczystość Pierwszej Komunii. Nie pamiętam prezentów, bo w tamtych czasach nie były one najważniejsze. Życie Duchowe, 54/2008
Księża, siostry zakonne i katecheci mają prawo oczekiwać, że rodzice i chrzestni będą współuczestniczyć w religijnym przygotowaniu dziecka do Pierwszej Komunii. Niestety, w praktyce okazuje się, że niekiedy przygotowania i formacji religijnej bardziej potrzebują rodzice niż dzieci. W tej sytuacji duszpasterze nie powinni obrażać się na rzeczywistość, ale wykorzystywać umiejętnie tę okazję i usiłować dotrzeć do zaniedbanych religijnie dorosłych.
Jeśli dziecko wychowuje się w obojętnej religijnie rodzinie, jeśli rodzice nie uczestniczą w niedzielnej Mszy świętej, to po Pierwszej Komunii – mimo pracy katechetów – następuje powolne oddalanie się dziecka od Kościoła. Dochodzi do smutnego paradoksu: sakrament bierzmowania nazywa się sarkastycznie, choć z pewną dozą słuszności, sakramentem pożegnania z Kościołem. Dlatego też jedno z trudniejszych wyzwań duszpasterskich stanowi pytanie: Jak pomagać dzieciom i młodzieży w okresie od Pierwszej Komunii do bierzmowania we wzroście w wierze, aby bierzmowanie rzeczywiście było w jakimś stopniu sakramentem chrześcijańskiej dojrzałości?
Powyższe pytanie nabiera szczególnej wagi w kontekście problemów z wychowaniem dzieci w szkołach gimnazjalnych. Okres pomiędzy podstawówką a szkołą średnią wydaje się szczególnie trudny, co potwierdzają katecheci, którzy niejednokrotnie boją się uczyć w gimnazjach. Stąd propozycje, aby bierzmowanie przesunąć w czasie, tak aby przystępujący do tego sakramentu byli ludźmi bardziej dojrzałymi, mającymi większe możliwości właściwego zrozumienia znaczenia bierzmowania w ich życiu. Doświadczenie uczy, że bardzo ważnym sposobem formowania młodych ludzi do wiary dojrzałej jest uczestnictwo w różnego rodzaju wspólnotach. Katecheza w szkole ma swoje ograniczenia i trudno stworzyć w jej trakcie atmosferę wspólnotowego przeżywania wiary. Ruchy kościelne, a także wakacyjne obozy i rekolekcje, pozwalają młodemu człowiekowi doświadczyć wspólnotowej rzeczywistości Kościoła, a jednocześnie bardziej osobiście przeżywać wiarę w Boga. Oczywiście, tylko pewien procent katechizowanej młodzieży można zaprosić do wspólnot. Jednak tacy dojrzale wierzący gimnazjaliści i licealiści mogą wpływać pozytywnie na swoich rówieśników, stanowiąc swoisty zaczyn.
W tym kontekście wydaje się, że Kościół w Polsce zbyt dużo sił poświęca katechezie w szkole. Dwie godziny zajęć tygodniowo, od podstawówki po szkołę średnią, przynoszą niekiedy odwrotny efekt. Młodzież odczuwa przesyt i ostatecznie ich wiedza religijna pozostaje na żenującym poziomie, a zapracowani w katechezie księża nie mają czasu ani siły, aby prowadzić młodzieżowe wspólnoty przy parafii. Tymczasem szkoła nigdy nie zastąpi wspólnotowej, chrześcijańskiej formacji przy parafiach i kościołach. Dlatego też przygotowanie do sakramentów odbywa się w grupach przy parafii, a nie tylko w szkole. Wypada sobie życzyć, aby część młodzieży przygotowującej się w ten sposób do bierzmowania mogła potem znaleźć swoje miejsce we wspólnotach kościelnych, w których będzie skutecznie odkrywać złożone w niej sakramentalne bogactwo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.