Dla nas pielgrzymka jest czymś egzotycznym, nawet jeśli w Krakowie idzie na nią osiem tysięcy osób, liczba ta w zestawieniu z liczbą mieszkańców miasta jest niewielka. Dla średniowiecznych ludzi pielgrzymowanie było czymś normalnym, zwykłym aktem religijności. Na pielgrzymkę po prostu „się chodziło". List 7-8/2007
Księże Profesorze, Goethe powiedział kiedyś: „Europa zrodziła się w pielgrzymce, a jej ojczystym językiem jest chrześcijaństwo". O ile z drugą częścią tego zdania dość łatwo się zgodzić - przecież mówimy językiem kultury, w której się wychowujemy - o tyle co do pierwszej można mieć pewne wątpliwości...
Goethe ma na myśli Europę średniowieczną, a ta była rzeczywiście Europą pielgrzymującą. Warto przypomnieć hasło, które przyświecało mnichom iroszkockim: peregrinari pro Christo - „pielgrzymować dla Chrystusa". Mnisi opuszczali swoje rodzime klasztory w Irlandii, na granicy między Anglią a Szkocją, np. sławną Ionę, i wędrowali na kontynent. Ideałem było dla nich nie wracać, skazać się na wieczne pielgrzymowanie. Był to rodzaj misji, a jednocześnie forma pokuty, nawiązująca do wiecznego wygnania, na które Bóg skazał Kaina za zabicie Abla.
Mnisi iroszkoccy swoim pielgrzymowaniem w dużej mierze stworzyli Europę średniowieczną, to oni ją schrystianizowali, gdy po wędrówce ludów Europa Rzymu stała się Europą barbarzyńców. Do dziś pozostały ślady ich działalności: klasztory iroszkockie położone są na całym niemal kontynencie, nie tylko na Wyspach Brytyjskich, ale i np. w północnej Italii (Bobbio, dziś Piacenza). Również tu, gdzie się w tej chwili znajdujemy, w Archiwum Kapituły Katedralnej na Wawelu, leży na półce rękopis z VIII w. napisany rękąjakiegoś irlandzkiego mnicha.
Jak się tu znalazł?
Mnich z Irlandii napisał tę księgę prawdopodobnie w północnych Włoszech, a do Krakowa przyniósł ją mnich z Kolonii, który został tu arcybiskupem. Historia tego dokumentu doskonale pokazuje, czym była średniowieczna Europa. Europa w średniowieczu jest jednym organizmem, a jej mieszkańcy to ludzie o niesłychanej ruchliwości.
Średniowieczny człowiek to taki homo viator?
Właśnie. Trzeba jednak pamiętać, że ta ruchliwość jest zupełnie innego rodzaju niż nasza. Człowiek w średniowieczu nie podróżuje przecież samolotem czy szybką koleją. Kiedy chce przedostać się z Irlandii do północnych Włoch, musi tę odległość pokonać pieszo. Poznaje Europę zupełnie inaczej niż dzisiejszy człowiek, który pokona ten sam odcinek drogi w dwie godziny, niczego po drodze nie widząc.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.